Wspólna przestrzeń – wspólne dobro [panel ekspertów]

Liczne sygnały od naukowców, samorządowców, organizacji zawodowych i przedsiębiorców wskazują na wymierne i wciąż rosnące straty spowodowane nieracjonalnym zarządzaniem przestrzenią. Chodzi zarówno o szkody społeczne, jak i gospodarcze. Nieatrakcyjność wielu obszarów oraz panujący tam nieład przekładają się na stracone szanse rozwojowe, np. lokalizację zagranicznych inwestycji, napływ kapitału oraz tworzenie nowych miejsc pracy.

Zdjęcie Warszawy © Fotolia

Transkrypcja wideo

Dlaczego w Polsce mamy do czynienia raczej z bałaganem niż ładem przestrzennym? Co zrobić, by przestrzeń zaczęła być postrzegana jako dobro publiczne? Czy gminy, jako gospodarze terenu, mają w rękach skuteczne narzędzia, by prowadzić mądrą i odpowiedzialną politykę przestrzenną? Te trzy pytania postawił zaproszonym do NIK ekspertom prezes Krzysztof Kwiatkowski.

Według prof. Huberta Izdebskiego podstawową przyczyną obecnego nieładu jest złe ustawodawstwo - niespójne i wprowadzające wiele wyjątków. Dziesiątki nowelizacji oraz specustaw psują do reszty to, co i tak od początku nie było spójnym zbiorem przepisów. Dodatkowo praktyka orzeczeń sądów idzie w kierunku przedkładania praw inwestorów i właścicieli nad dobro wspólne, czyli w tym przypadku ład przestrzenny. Pada on ofiarą specyficznie rozumianego prawa własności.

Zdjęcie Warszawy © Fotolia

Transkrypcja wideo

Grzegorz Kubalski - prawnik, teoretyk i praktyk samorządowy - stawia tezę o funkcjonującym w Polsce wśród właścicieli nieruchomości przekonaniu, że dobrem publicznym jest wyłącznie przestrzeń położona poza granicami ich działek. Może być to skutek zachłyśnięcia się odzyskaną po 1989 roku wolnością, co objawiło się m.in. podniesieniem prawa własności do rangi prawa nienaruszalnego. Dlatego niezbędne jest dziś przesądzenie, że prawo do dowolnej zabudowy nie jest niezbywalną cechą prawa własności oraz wprowadzenie jasnych przepisów przywracających odpowiedzialność właścicieli za potrzeby generowane przez ich nieruchomości.  

Z kolei prof. Zygmunt Niewiadomski podkreśla, że planowanie i zagospodarowanie przestrzenne to systemem naczyń połączonych. W Polsce niestety tak to nie funkcjonuje. Mamy działania określonych instytucji, ale nie łączą się one w koordynowaną całość. - Można mieć pretensje do gmin o brak planów zagospodarowania przestrzennego, ale czy nie postępują one racjonalnie? - pyta Niewiadomski. I wyjaśnia, że samorządy działają bez wiedzy o planowanych przez rząd inwestycjach drogowych czy energetycznych. Czy racjonalne byłoby zatwierdzanie planu zagospodarowania przestrzennego, jeśli nie jest wykluczone, że na danym obszarze przebiegać będzie autostrada lub postawiona zostanie elektrownia?

Architekt Czesław Bielecki przekonuje, że podstawowym problemem przy konstruowaniu dobrego prawa jest obecnie brak zgody co do przywrócenia miastom ładu przestrzennego. Stąd wszelkie próby wprowadzenia porządku są nieskuteczne i rozwodnione. Tymczasem w przedwojennym polskim prawie wystarczały dwa zapisy, które odnosiły się do prostej i zrozumiałej kategorii szpetoty. To, co mogłoby szpecić chroniony tymi przepisami obszar, było po prostu wykluczane.

Prof. Izdebski nie ma wątpliwości, że władze centralne powinny wziąć na siebie odpowiedzialność za zmianę obecnej sytuacji. Polacy mają prawo zachwycać się krajobrazem wsi i miasteczek nie tylko we Francji czy Włoszech, ale także w swoim własnym kraju. Póki co są zmuszeni oglądać niespójną architekturę, brzydkie budynki i setki szpecących przestrzeń reklam.

Informacje o artykule

Udostępniający:
Najwyższa Izba Kontroli
Data utworzenia:
19 września 2016 12:39
Data publikacji:
10 listopada 2016 08:00
Wprowadził/a:
Katarzyna Prędota
Data ostatniej zmiany:
15 listopada 2016 10:33
Ostatnio zmieniał/a:
Andrzej Gaładyk
Mężczyzna rysujący ilustrację przedstawiającą miasto © Fotolia

Przeczytaj treść ponownie