Wypowiedź Marka Balickiego, członka Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP
No, kondycja szpitali, zwłaszcza szpitali samorządowych, dzisiaj jest na pewno lepsza, niż była dziesięć lat temu, ale ciągle pozostawia wiele do życzenia, bo w wielu przypadkach utrzymuje się zadłużenie i to zadłużenie wymagalne, czyli takie, po które może zgłosić się komornik i to wiemy, że utrudnia prawidłowe funkcjonowanie szpitali, tworzy niepotrzebne, dodatkowe koszty i te środki mogłyby być wydawane na potrzeby pacjentów. Ale też trzeba powiedzieć, że, to debata dzisiejsza na to wskazuje, że szpitale działają w trudnych warunkach systemowych. Czyli nie mamy ani planu sieci szpitali, jaka powinna być w ramach ograniczonych środków, jakie zawsze będzie miał Narodowy Fundusz Zdrowia, i też zasady finansowania, przekazywania środków szpitalom są takie, które powodują, że nie zawsze środki są adresowane tam, gdzie powinny być. I jest jeszcze jeden element, że niektóre świadczenia są finansowane na poziomie znacznie przekraczającym przychody, a niektóre poniżej przychodów. No, i w związku z tym, w zależności od tego, kto jaką ma strukturę usług, to od tego również może zależeć wynik finansowy, a koszty będą podobne. Koszty szpitala składają się przede wszystkim na koszty stało, a koszty stałe, to personel. I być może trzeba wypracować jakieś standardy, ile personelu powinno być do określonej wielkości szpitali. Trzeba by stworzyć standard szpitala podstawowego, powiatowego, szpitala wojewódzkiego. Czyli to są elementy, które kiedyś były planowane i zarządzane, a dzisiaj są pozostawione swobodnej grze i jest tak, że jeśli ktoś ma niewystarczającą liczbę personelu, będzie miał lepszy wynik finansowy i będzie mógł się chwalić, że dobrze zarządza, niż ten, kto zapewni odpowiednią liczbę personelu, żeby zapewnić właściwą jakość szpitala.
Wypowiedź Agnieszki Pachniarz, radcy prawnego, byłego podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia
Problem nadhospitalizacji, czy za dużej ilości łóżek, mamy w Polsce. Organizacje międzynarodowe podają dane, na przykład takie, że średnia liczba łóżek na tysiąc mieszkańców w Europie, to jest cztery przecinek osiem, a w Polsce, to jest sześć przecinek sześć łóżka na tysiąc mieszkańców. Co oznacza, że mamy pewną ilość, jednak za dużą bazę łóżkową i za często pacjenta kładziemy na łóżko szpitalne, zamiast go leczyć u lekarza rodzinnego lub w poradniach specjalistycznych. To jest olbrzymi problem. I te szpitale potem konkurują między sobą, konkurują o pacjenta, mimo, że on się tam nie powinien znaleźć. Inny problem jest taki, że gdyby zapytać lekarza, ordynatora w szpitalu, to on powie, że on ratuje tego pacjenta dlatego, że inne elementy systemu niedomagają. Że lekarz rodzinny lub lekarz w poradni specjalistycznej jednak mu nie pomógł właściwie. I to też jest prawda.
Wypowiedź dr. Małgorzaty Gałązki-Sobotki, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego
To jest dylemat o tym, czy my dzisiaj chcemy cały ciężar zabezpieczenia zdrowotnego ulokować tak, jak to historycznie do tej pory było, na lecznictwie szpitalnym, bo być może dług szpitala jest konsekwencją tego, że szpital w hospitalizacji, która ze wszystkich sposobów zabezpieczenia zdrowotnego jest najdroższa. Jest najbardziej czasochłonna, jest kosztochłonna. Może to nie jest najlepsze rozwiązanie, żebyśmy całe zabezpieczenie lokowali w lecznictwie szpitalnym, a może poszli w kierunku innych systemów ochrony zdrowia na świecie, do których aspirujemy, aby zabezpieczenie zdrowotne było przede wszystkim realizowane w lecznictwie otwartym, w podstawowej opiece zdrowotnej, ambulatoryjnej opiece zdrowotnej.
Wypowiedź Andrzeja Sośnierza, posła na Sejm RP, zastępcy przewodniczącego Komisji Zdrowia
Większość polskich szpitali się bilansuje. Niektóre, i to całkiem spora grupa, ma zyski. Więc to nie jest tak, że jest tylko jedna strona medalu, że wszystko się zadłuża, że tych pieniędzy jest za mało. Jest grupa szpitali, która się zadłuża, z przyczyn, o których powiedziałem. Ale to nie jest zjawisko dominujące. Większość sobie całkiem nieźle daje radę.
Dalsza część wypowiedzi Małgorzaty Gałązki-Sobotki
Musimy oswoić dług, jako kategorię ekonomiczną, natomiast widać wyraźnie, że zadłużenie polskich szpitali, kondycja ekonomiczna polskich szpitali, uwzględniając takie bardzo wysublimowane elementy tej kondycji, ona się poprawia. Łączne zadłużenia, łączne zobowiązania wymagalne polskich szpitali utrzymują się przez ostatnie lata na mniej więcej zbliżonym poziomie dziesięciu miliardów złotych i, co ważne, zmniejsza się wartość zobowiązań wymagalnych. Zatem można powiedzieć, jest lepiej. Ta wrażliwość na dyscyplinę finansową jest większa. Ale ona nigdy nie będzie równa względem wszystkich uczestników rynku.
Dalsza część wypowiedzi Agnieszki Pachniarz
Poziom zadłużenia, mimo, że się poprawił, zobowiązań wymagalnych jest dwukrotnie mniej, niż w dwa tysiące piątym roku. Ale zwiększyła się liczba zobowiązań długoterminowych. Część szpitali zawiera kolejne umowy, często z parabankami, czyli gorszymi finansowo podmiotami, na gorszych warunkach, tylko po to, żeby zapewnić sobie płynność finansową i bieżące funkcjonowanie. Tych szpitali z takimi problemami jest mniej, niż dziesięć lat temu, ale jest to ciągle ogromny problem. I jest stała grupa szpitali, które niestety sobie nie radzi. I nie chodzi tylko o kwestie finansowe, chodzi o jakoś w tych szpitalach i ich dobrą organizację. I na pewno są szpitale, gdzie musi się zmienić i sposób ich prowadzenia i sposób nadzorowania, bo w przeciwnym razie kiedyś, trzeba się zastanowić, czy te szpitale systemowi są potrzebne.
Dalsza część wypowiedzi Małgorzaty Gałązki-Sobotki
To jest, wydaje się, coś, co ma kolosalne znaczenie dla całej dyskusji, przebiegu tej dyskusji, czy system ochrony zdrowia ze względu na produkt, usługę, którą dostarcza, a dostarcza zdrowie, wartość ponadprzeciętną w kategorii społecznej, ale również w kategorii gospodarczej, powinien kierować się bezwzględnym celem, jakim jest bilansowanie się.
Dalsza część wypowiedzi Andrzeja Sośnierza
Dzisiaj dyskutujemy o zadłużaniu się szpitali i o długach szpitali. Skąd powstają, dlaczego? Oczywiście, jest to problem ekonomiczny, jakieś niezbilansowanie przychodów z wydatkami, ale nie tylko. Szpitale, w szczególności w powiatach, ale i w dużych miastach też, to się trochę zmienia, trochę inne motywacje, ale spełniają nie tylko rolę przedsiębiorstwa. W powiecie choćby, to często jest największy pracodawca, kadra, która funkcjonuje w tym szpitalu, to często autorytety powiatowe. Jest duże uzależnienie mieszkańców od ludzi, którzy tam funkcjonują, bo oni wyświadczają im pewne dobro, bardzo pożądaną usługę. Prowadzący organ, czyli na przykład gmina, nie patrzy tylko na niego, jako na przedsiębiorstwo, które ma się wykazać wynikiem ekonomicznym, tylko ma spełnić szereg zadań. Czyli leczyć, załatwić, kolejkę ominąć, coś ułatwić. Poza tym to towarzystwo, które jest wpływowe ma swoje różne potrzeby, a z drugiej strony każdy z nas być może w tej gminie, w tym powiecie, będzie się w tym szpitalu leczył. Dlatego ocena jest bardzo zróżnicowana i nie jest to tylko podmiot ekonomiczny.
Dalsza część wypowiedzi Małgorzaty Gałązki-Sobotki
Patrząc wstecz na polski system ochrony zdrowia, że działania oddłużające szpitale ugruntowały przekonanie, że można wierzyć w to, że jeżeli nawet ta nasza działalność długoterminowo będzie przynosiła duże długi, to przyjdzie kiedyś taki pan, przyjdzie kiedyś taki moment, w którym ktoś podejmie decyzję, ja ci zdejmuję z pleców to zobowiązanie. Ty jesteś uwolniony od niego. To są mechanizmy, które niestety zmniejszają wrażliwość na optymalizację ekonomiczną, na takie profesjonalne i efektywne liczenie kosztów, budżetowanie i kontroling zarządczy, który jest podstawą dobrego, efektywnego zarządzania podmiotami leczniczymi i o tą wrażliwość rzeczywiście powinniśmy walczyć. Pomimo świadomości tego, że zawsze popyt jest większy, niż podaż i zawsze będziemy mieli dylemat, czy w ochronie zdrowia paradygmatem podstawowym powinno być budżetowanie się finansowe.
Dalsza część wypowiedzi Marka Balickiego
W najbliższym czasie należy wprowadzić instrumenty, które pozwolą nam panować nad sytuacją. Nie można sobie pozwolić na to, że najdroższe zasoby rosną same. Że same o sobie decydują, ile ich jest. Dzisiaj nikt nie panuje nad siecią szpitali. Nie może sobie państwo na to pozwolić, zwłaszcza państwo, które nie jest szalenie bogate. To jedno. I drugie, w taki sposób przekazywać środki szpitalom, żeby one były zgodne z potrzebami, a nie, żeby były też przedmiotem jakiejś gry, że rozwijamy te świadczenia, które dają nam najwięcej przychodów, a nie te, które są potrzebne pacjentom.
Wróć do do transkrybowanego materiału w artykule "Niebezpieczne długi szpitali samorządowych"