Transkrypcja wideo: Panel NIK o opiece psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci i młodzieży

Wróć do transkrybowanego materiału w artykule "„Za dużo tonących, za mało kół ratunkowych". Jak pomóc dziecku w kryzysie? – relacja z panelu NIK o opiece psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci i młodzieży"

Marian Banaś

Szanowni Państwo! Szanowni Państwo! Witam bardzo wszystkich serdecznie na dzisiejszym panelu ekspertów, który jest poświęcony opiece psychiatrycznej i psychologicznej dzieci i młodzieży. Witam szanownych zaproszonych znawców tematu. Witam Panią Minister Marzenę Machałek z Ministerstwa Edukacji i Nauki. Witam przedstawicieli rządu, organizacji pozarządowych, uznanych psychologów, pedagogów i psychoterapeutów. Witam działaczy społecznych. Witam także przedstawicieli członków Społecznej Rady Doradczej powołanej przy Prezesie NIK oraz pracowników Najwyższej Izby Kontroli.

Przepełnione oddziały w szpitalach psychiatrycznych, braki kadry medycznej oraz tragiczne statystyki mówiące o systematycznym wzroście liczby samobójstw dokonywanych przez najmłodszych to coś więcej niż znaki ostrzegawcze. To diagnoza tego, że zostało nam naprawdę niewiele czasu, jeśli chcemy uniknąć wybuchu epidemii chorób o podłożu psychicznym i psychologicznym. Szacuje się, że każdego roku blisko 40% Europejczyków boryka się ze schorzeniami o tym podłożu. Niestety skala problemów psychiatrycznych i psychologicznych wśród najmłodszych nie zapowiada zmiany tego trendu, a wręcz sugeruje jego rozwój. Najwyższa Izba Kontroli w trosce o bezpieczeństwo i potrzeby najmłodszych członków naszego społeczeństwa realizuje dwie kontrole planowe, które zostały poprzedzone kontrolą doraźną. Opieka psychiatryczna nad dziećmi i młodzieżą oraz pomoc psychologiczna i psychoterapeutyczna dla dzieci i młodzieży.

Organizując dzisiejszy panel dajemy Państwu prawo zabrania głosu. Głos ten będzie na pewno bardzo pomocny przy ustaleniach kontrolnych. Zachęcam więc Państwa bardzo do dyskusji i jeszcze raz dziękuję za tak liczną obecność na dzisiejszym panelu. Dziękuję bardzo.

Klara Klinger

Dzień dobry państwu, ja się nazywam Klara Klinger. Jestem z Dziennika Gazety Prawnej i mam tę przyjemność dzisiaj poprowadzić debatę. I chciałabym najpierw przedstawić, jaki jest plan, jak to będzie wyglądać. Początkowo poprosimy Panią Dyrektor Karolinę Wirszyc-Sitkowską, która jest p.o. Dyrektora Delegatury NIK w Poznaniu, a później przejdziemy do takiej debaty, bym powiedziała, Okrągłego Stołu — co prawda to nie jest Okrągły stół, ale mam nadzieję, że spełni te same zadania — żeby porozmawiać po prostu po pierwsze o wynikach tej kontroli, po drugie zastanowić się, co możemy zrobić tu i teraz. I może najpierw poproszę Panią Dyrektor o zabranie głosu, a potem wszystkich po kolei przedstawię i przejdziemy do debaty. Dziękuję bardzo.

Karolina Wirszyc-Sitkowska

Dziękuję. Szanowni Państwo, Delegatura Najwyższej Izby Kontroli w Poznaniu podejmuje trudne i bardzo ważne społecznie tematy. System opieki psychiatrycznej i psychologicznej nie zaspakaja lawinowo rosnących potrzeb dzieci i młodzieży w kryzysie. My, dorośli, stawiamy im coraz większe wymagania, które nie zawsze są w stanie sprostać. W trosce o ich przyszłość zbyt mocno ich obciążamy. Uczeń pracuje w szkole, w domu, podczas zajęć dodatkowych. Więcej niż dorosły w pracy. Nie bez znaczenia pozostaje również powszechna w ostatnim czasie izolacja. Zatrważające są dane opublikowane przez policję, które informują, że w ciągu ostatnich pięciu lat liczba zgonów w wyniku prób samobójczych w grupie wiekowej do 18-tego roku życia wzrosła o 9%, a liczba prób samobójczych w tej samej grupie o 51%. Oraz informacja, że w 2022 roku padł tragiczny rekord prób samobójczych dzieci i młodzieży. Prób tych było 2031, w tym 150 z nich zakończyło się zgonem dziecka. Musimy pamiętać, że to są dane, o których zostały powiadomione organy ścigania. Tych prób mogło być znacznie więcej. W pierwszym kwartale Delegatura Najwyższej Izby Kontroli w Poznaniu przeprowadziła kontrolę doraźną „Opieka psychiatryczna i psychologiczna nad dziećmi i młodzieżą w województwie wielkopolskim”.

Kontrolą objęliśmy 13 podmiotów, zarówno podmiotów systemu oświaty — to są dwie szkoły i dwie poradni psychologiczno-pedagogiczne — oraz służby zdrowia, dwa centra opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży, dwa szpitale, po jednym funkcjonującym starym i nowym systemie ochrony zdrowia psychicznego, oraz Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdrowia i Urząd Marszałkowski. Obecnie, tak jak Pani Redaktor wspomniała, prowadzimy dwie kontrole planowe o zasięgu ogólnopolskim: „Opieka psychiatryczna nad dziećmi i młodzieżą” oraz „Pomoc psychologiczna i psychoterapeutyczna dla dzieci i młodzieży”. Wyniki tej kontroli będą znane na przełomie trzeciego i czwartego kwartału tego roku. Na dzisiejszej debacie chciałabym Państwu przedstawić najważniejsze wyniki naszej kontroli doraźnej. Szczegółowe ustalenia, wnioski oraz sformułowane w ich wyniku oceny są zamieszczone w wystąpieniach pokontrolnych, które wraz z komunikatem prasowym są zamieszczone na naszej stronie internetowej. Chciałabym, aby dzisiejsza debata posłużyła nam do efektywniejszej i skuteczniejszej realizacji kontroli planowych, tych, o których teraz mówimy. Chcemy wysłuchać głosu ekspertów, specjalistów, praktyków. Chcemy się upewnić, że kierunki badań, które zaplanowaliśmy, zaprojektowaliśmy są właściwe. Czy są jeszcze jakieś uwarunkowania, elementy, na które powinniśmy zwrócić uwagę realizując tę kontrolę?

Szanowni Państwo, w kontroli chcieliśmy sprawdzić, czy podmioty funkcjonujące w systemie opieki psychiatrycznej i psychologicznej dzieci i młodzieży działają w ramach tzw. naczyń połączonych, czy to są jednak osobne podmioty. Niestety, wyniki naszej kontroli wykazały brak skoordynowanej i efektywnej współpracy i wymiany informacji kontrolowanych podmiotów w celu wsparcia dzieci i młodzieży w kryzysie. Jest to raczej szereg odrębnych podmiotów udzielających pomocy w zakresie swoich możliwości, a nie kompleksowy system obejmujący wszystkie sfery funkcjonowania dziecka, takie jak zdrowie psychiczne, edukacja, warunki społeczne i środowiskowe. Podejmowane współdziałanie w tych podmiotach jest tylko zazwyczaj w przypadkach incydentalnych i ma raczej charakter interwencji kryzysowej niż prewencji. Kolejną bardzo istotną kwestią, która się pojawiła w trakcie kontroli, jest rola rodziców, opiekunów prawnych w systemie pomocy dziecka. Rodzice mają możliwość ograniczania takiej pomocy psychologiczno-pedagogicznej udzielanej dzieciom przez poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Mogą nie wyrazić zgody na przekazywanie wyników tych orzeczeń, badań do szkoły, na brak chęci współpracy pomiędzy poradnią a szkołą. We wszystkich skontrolowanych podmiotach wystąpiły problemy z zatrudnieniem specjalistów lekarzy psychiatrów, psychologów, terapeutów. Jednym z ośrodków badanych 13 z 14 zatrudnionych psychoterapeutów miało status osoby ubiegającej się o otrzymanie certyfikatu psychoterapeuty.

Te 13 osób powinno zatem pracować pod nadzorem osoby posiadającej certyfikat psychoterapeuty. Obecna konstrukcja prawa nie wskazuje, jak długo można korzystać z takiego statusu. A zatem edukacja psychoterapeutów zatrudnionych w ośrodkach może przez wiele lat ograniczyć się do ukończenia dwóch z czterech lat podyplomowego szkolenia i w zasadzie nie prowadzić do uzyskania certyfikatu. W obu skontrolowanych szkołach wystąpiły problemy z wdrożeniem zaleceń poradni. W ogóle nie organizowano zadań dydaktyczno-wyrównawczych, zajęć korekcyjno-kompensacyjnych, nawet jeśli taka potrzeba wynikała z dokumentów poradni. W szpitalu i w poradni zdrowia psychicznego brak kadry powodował m.in. mniejszą dostępność do świadczeń niż określona przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie funkcjonowała Poradnia Zdrowia Psychicznego Dla Dzieci i Młodzieży oraz Izba Przyjęć.

Kolejną bardzo istotną kwestią jest nadal bardzo długi czas oczekiwania na pomoc. W nowo utworzonych ośrodkach środowiskowej opieki 90% pacjentów stanowili pacjenci w trakcie terapii, dlatego nowy pacjent musiał bardzo dużo czekać na pierwszą wizytę. W poradniach zdrowia psychicznego czas oczekiwania wyniósł maksymalnie 42 dni, a na przyjęcie do szpitala ten czas wynosił aż 262 dni. Większość pacjentów przyjmowana była na oddziały psychiatryczne w trybie pilnym, czyli bez konieczności oczekiwania w kolejce. Powodowało to, że łóżka części pacjentów umieszczane były na korytarzach oddziałów, a części pacjentów nieletnich — to jest w naszym przypadku 11% — przyjmowana była na oddziały dla dorosłych. Nie tylko stało to w sprzeczności z przepisami prawa, a także nie zapewniło pacjentom poszanowania ich intymności i godności.

Oddział Narodowego Funduszu Zdrowia podejmował działania związane z wdrożeniem nowego modelu opieki psychiatrycznej w Wielkopolsce, to jest wdrożenie trzech poziomów referencyjnych określone w rozporządzeniu w sprawie świadczeń gwarantowanych. W części konkursów, tak jak nam wskazuje Narodowy Fundusz Zdrowia, z uwagi na braki kadrowe nie zgłosił się żaden podmiot. Niska dostępność do opieki psychiatrycznej dla dzieci i młodzieży była powodem umożliwienia przez ten oddział rozliczenia udzielanych świadczeń dzieciom przez poradnie zdrowia psychicznego dla dorosłych. Liczba osób niepełnoletnich, która korzystała ze świadczeń zdrowotnych w poradni dla dorosłych na przestrzeni ostatnich trzech lat wzrosła dwukrotnie. To jest z ponad 15 000 w 2020 roku do ponad 31 000 w 2022 roku. Dodatkowo problemem dotyczącym powstania nowych ośrodków środowiskowej opieki psychologicznej i psychoterapeutycznej może być fakt, że podpis przed podpisaniem umowy z NFZ należy zorganizować całą infrastrukturę lokalową oraz właściwy personel nie mając zapewnienia i pewności zawarcia umowy ani jej kontynuacji.

Jednym z najbardziej przerażających i zatrważających ustaleń naszej kontroli były ograniczenia praw pacjenta. Przymus bezpośredni to jest przymus, który jest stosowany wbrew woli osób z zaburzeniami psychicznymi. Z uwagi na charakter tej czynności niezwykle ważne jest przestrzeganie procedur związanych z jego stosowaniem. W obu kontrolowanych szpitalach przymus bezpośredni zastosowany był łącznie wobec 280 pacjentów, w tym 15 w szpitalu w Centrum Medyczne HCP sp. z o.o., na terenie którego oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży funkcjonował od czterech miesięcy. W tym szpitalu HCP zastosowany przymus wynosił od 14 do 62 godzin, w tym pięciu przypadkach przymus ten wynosił powyżej 24 godzin. Kontrolom poddaliśmy dokumentację w tym zakresie dotyczącym 15 pacjentów. W czterech kartach przymusu bezpośredniego potwierdziły się takie ustalenia, że przedłużenia dokonywali lekarze nieposiadający żadnych specjalizacji. Jednocześnie w dniach, w których dokonywano przedłużenia, stosowany był przymus bezpośredni... W którym był stosowany przymus bezpośredni jako dyżurni lekarze w centrum psychicznego wyznaczeni byli lekarze psychiatrzy.

Ponadto przymus bezpośredni w tym szpitalu stosowany był wyłącznie w godzinach popołudniowych i nocnych podczas nieobecności lekarza oddziału psychiatrycznego. Wyjaśniano nam to, że wiąże się to ze zmęczeniem psychicznym pacjenta młodocianego, który jest zajęty w godzinach rannych obowiązkiem szkolnym, działaniem terapii zajęciowej czy rozmowami z lekarzami i psychologami. W przypadku Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w latach 2020-2022 przymus bezpośredni stosowany był wobec 265 pacjentów. Kontrolą objęliśmy losowo dokumentację sześciu kart bezpośredniego przymusu. Niestety w kartach tych stwierdziliśmy wiele braków i błędów. Dotyczyły one m.in. braku danych osoby nadzorującej zastosowanie przymusu bezpośredniego, informacji o zatwierdzeniu przymusu bezpośredniego, uzasadnienia przedłużenia przymusu bezpośredniego z uwzględnieniem wyników badań, skutków stosowania przymusu, oceny zasadności zastosowania przymusu. Stwierdziliśmy również, że występuje przymus bezpośredni, w których zastosowane jednostkowe unieruchomienie trwało powyżej 100 godzin.

Uznaliśmy, że zbadamy wszystkie takie przypadki. Dotyczyły one 15 pacjentów. Czas unieruchomienia wynosił od 120 do — w jednym przypadku — 1413 godzin jednego pacjenta, czyli 63 dni. Z analizy dokumentacji wynika, że siedmiu pacjentów stosowany przymus bezpośredni trwał od 70 do 90% całości hospitalizacji. W pozostałych siedmiu od dziewięciu do 67. A w przypadku tego jednego pacjenta, który czas uruchomienia w ciągu wynosił 1413 godzin, wynosił 99% unieruchomienia czasu hospitalizacji. Stwierdziliśmy również jeden przypadek przedłużenia stosowania przymusu bezpośredniego w formie unieruchomienia po upływie ośmiu godzin po uprzednim badaniu pacjenta przy wymaganych okresach nie dłuższych niż sześć godzin. Dokonaliśmy również oględzin zapisu wizyjnego systemu monitoringu pod kątem stosowania przymusu bezpośredniego, które wykazały, że pacjent był w pierwszym okresie unieruchomiony na korytarzu bez zastosowania parawanów przenośnych. Następnie został przeniesiony do sali, w której dalej był unieruchomiony. Wskazywano na to, że jego brak odsłonięcia wynikał z tego, że zespół pielęgniarski musiał prowadzić obserwację i to uzasadniało niezabezpieczenia tych praw dotyczących intymności i godności. Również zapis monitoringu wskazał, że jednemu pacjentowi dokonano ośmiokrotnego przedłużenia stosowania tego środku bez przeprowadzenia osobistego zbadania pacjenta przez lekarza, co było niezgodne z przepisami prawa.

Lekarze podejmujący decyzję o przedłużeniu czasu zastosowania środka przymusu bezpośredniego zeznawali, że przeprowadzenie to było dokonywane poprzez obserwację pacjenta albo z okolic drzwi do pomieszczenia pozostające poza obrazem monitoringu, albo poprzez monitoring wizyjny, albo w oparciu o relacje personelu pielęgniarskiego.

Szanowni Państwo! Nikt nie neguje wskazań lekarzy, wskazań medycznych przywołanych w trakcie kontroli odnoszących się do stanu pacjenta. Jednak przepisy ustawy o ochronie zdrowia psychicznego stanowią wprost, że badanie pacjenta przed podjęciem decyzji o przedłużeniu stosowania środka przymusu ma być prowadzone przez lekarza osobiście. Tutaj takiego kontaktu z pacjentem nie było.

Istotną kwestią jest również brak lekarzy i w związku z tym utrudnienie uzyskania informacji o stanie zdrowia pacjenta. Niewystarczające zatrudnienie lekarzy powodowało ich nieuchwytność. I mieliśmy nawet jeden taki przypadek, w którym sytuacja taka była złożeniem skargi do Rzecznika Praw Pacjenta. Co więcej, Rzecznik Praw Pacjenta wyjaśniając tą skargę sam miał problem z odnalezieniem lekarza na oddziale. Trzecią bardzo istotną kwestią, którą nazywamy „dzieci nieodbieralne”, jest to nie fachowe określenie używane w szpitalach. Dzieci nieodbieralne to dzieci, których Ośrodek Pomocy Rodzinie szuka rodziny zastępczej. To dzieci, których rodzice porzucili — rodzice czy opiekunowie prawni porzucili — gdy zostały skierowane do oddziałów psychiatrycznych. To dzieci, które wcześniej przebywały w domach pomocy społecznej, jednak z powodu długotrwałej hospitalizacji zostały skreślone z listy pacjentów... z jego listą mieszkańców. I sytuacja ta spowodowała konieczność uruchomienia ponownego procesu uzyskania skierowania do domu pomocy społecznej oraz decyzji o umieszczeniu w tym. To również dzieci, które podczas hospitalizacji ukończyły 18 lat i albo nie mają ci lekarze dokąd ich wypisać, albo z uwagi na konieczność dalszej hospitalizacji szukają dla nich miejsca na oddziale psychiatrycznym dla dorosłych.

W obu szpitalach lekarze, jak również pracownicy Ośrodka Pomocy Rodzinie intensywnie próbowali pomóc i szukać miejsca do pobytu dziecka. Alarmowali, że przedłużający się pobyt pacjenta na oddziale wpływa niekorzystnie na jego stan zdrowia. W jednym przypadku, w szpitalu Centrum Medyczne HCP, pobyt w szpitalu wydłużał się niemal o trzy miesiące, pomimo ustania wskazań do hospitalizacji. Pacjent przebywał w szpitalu na podstawie postanowienia sądu, nieprzerwalnie trwało to ponad rok. Lekarze oddziału psychiatrycznego trzykrotnie zwracali się do sądu o podjęcie decyzji odnośnie miejsca zamieszkania pacjenta. W korespondencji wskazywali ustanie wskazań do hospitalizacji i negatywny wpływ przedłużających się spraw sądowych i ciągłe, nieuzasadnione przebywanie w szpitalu, które wpływa na stan psychiczny dziecka. Z uwagi na trudną sytuację rodzinną wskazywali również osobę spokrewnioną, która odwiedzała pacjenta i wyrażała wolę zaopiekowania się tym pacjentem.

Niestety, do dnia zakończenia naszych czynności kontrolnych nie wpłynęła odpowiedź w tej sprawie. Nadal bardzo istotnym i powszechnym problemem jest niedostępność architektoniczna placówek świadczących pomoc. Stwierdziliśmy to głównie w szkołach, poradniach psychologiczno-pedagogicznych, ośrodkach środowiskowej opieki. Pomoc psychologiczna i pedagogiczna dla dzieci, młodzieży z niepełnosprawnością ruchową była udzielana na zewnątrz, na parkingu, pod oknami poradni, gdyż nie było możliwości wniesienia pacjenta. Pacjent poruszający się na wózku był wnoszony przy pomocy rodziców, jak również personelu, na drugie piętro. Taka sytuacja nie może mieć miejsca. Od 2019 roku funkcjonuje ustawa o zapewnieniu dostępności i w tym przypadku nie może być takich sytuacji. Ponadto poradnie nie posiadały niezależnych wejść, były nieprzystosowane do przyjmowania dzieci młodszych. Drzwi wszystkich gabinetów diagnostycznych, terapeutycznych jednej z poradni nie posiadały izolacji akustycznej, zapewniającej, że prowadzone w gabinecie rozmowy są słyszalne w innych gabinetach. W poczekalni brak było okien. Również zastrzeżenia nasze budziły warunki lokalowe, w których pomoc udzielana dzieciom i młodzieży w pomieszczeniach była bez naturalnego światła, czy właśnie to, co wspomniałam, nieodpowiedniego wygłuszenia tych pomieszczeń.

Ostatnią kwestię, którą chciałabym omówić dzisiaj z najważniejszych wyników naszej kontroli doraźnej, to jest również ujawnienie, że wytwarzane w toku działalności merytorycznej poradni dokumenty zawierające dane osobiste i mogące zawierać również dane podlegające szczegółowej ochronie, w tym karty indywidualne uczniów, nie były zabezpieczone przed dostępem do osób niepełnosprawnych.

W jednym przypadku miejscem przechowywania był internat. W pomieszczeniu, w którym poradnia nie dysponowała klucza i pomieszczenie to nie było zamykane. Dopiero w trakcie naszej czynności zostały te pomieszczenia zamknięte. W tym przypadku przygotowaliśmy zawiadomienie do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Bardzo dziękuję.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję Pani dyrektor za przekazanie wyników kontroli, które są rzeczywiście zatrważające i chciałam najpierw przedstawić gości zanim przejdziemy do dyskusji, gdyż się zebrało bardzo liczne grono. Co bardzo cieszy, bo faktycznie pokazuje, że jednak los dzieci, mówiąc wprost, jednak leży na sercu wszystkich zebranych. Więc może przedstawię po kolei, jak Państwo tutaj siedzą. Pan Damian Marciniak od Rzecznika Praw Pacjenta, Dyrektor Departamentu ds. Zdrowia Psychicznego. Pani Anna Salwa Kazimierska ze Związku Zawodowego Rada Poradnictwa. Pan Tomasz Rowiński z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie UKSW. Pani Lucyna Kicińska z Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym, Instytut Psychiatrii i Neurologii oraz z platformy pomocowo-edukacyjnej Życie Warte Rozmowy.

Przepraszam, bo ja tutaj...

Rozumiem, bo tu część jest osób będzie zaproszonych, która będzie z nami dyskutować, część będzie przysłuchiwać. Ja może po kolei tu przedstawię naszych panelistów. Pan Marek Stańczuk, Naczelnik Wydziału Ochrony Zdrowia Psychicznego w Departamencie Zdrowia Publicznego... Ministerstwa Zdrowia. Pani prof. Aleksandra Lewandowska, Konsultant Krajowa ds. w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. Pani Angelika Friedrich z Nastoletniego Azylu. Pani Danuta Hassa, pedagog VIII liceum w Poznaniu. Pani Monika Pawlak, psycholog VIII liceum w Poznaniu. I mamy również zdalnie — mam nadzieję, że tu będzie gdzieś połączenie — Panią Marzenę Machałek, Wiceminister Edukacji, również pełnomocnika rządu ds. wspierania wychowawczej, funkcji szkoły i placówki, edukacji włączającej oraz kształcenia zawodowego oraz panią profesor-

Marzena Machałek

Dzień dobry, jestem, jestem.

Klara Klinger

Słyszy nas Pani, my Pani nie widzimy, ale głos jest słyszalny.

Marzena Machałek

Dlaczego... To za chwilę poproszę, żeby było.

Klara Klinger

Jest. Widzę Panią. I chyba wszyscy widzą. Zdalnie z nami też jest Pani prof. Agnieszka Gmitrowicz, Kierownik Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Pani Profesor, jest Pani z nami? To mam nadzieję, że zaraz dołączy. I będą się nam też przysłuchiwać liczne grono ekspertów. Z tego co rozumiem, zostały zgłoszone też osoby z Ministerstwa Edukacji. Pani Elżbieta Leroy, Zastępca Dyrektora Departamentu Wychowania i Edukacji Włączającej MEN, Pan Wawrzyniec Roch Kowalski, Zastępca Dyrektora Departamentu Wychowania i Edukacji Włączającej MEN. Będą także z nami tutaj przy stole Panie, które prowadziły kontrolę w NIK. Pani... Przepraszam... Pani Aneta Karska, Doradca Ekonomiczny Delegatury w Poznaniu i Joanna Piasecka-Girguś, Specjalista Kontroli Państwowej Poznań. Oraz przysługują się nam osoby... Rozumiem, też zabiorą może głos, Pani Małgorzata Humel-Maciewiczak, Radca Prezesa NIK. Andrzej Styczeń, Radca Prezesa NIK. Tomasz Sobecki, Radca Prezesa NIK, Dyrektor Delegatury NIK w Bydgoszczy. I jest również z nami Pan Grzegorz Napieralski.

Marek Stańczuk

Jesteśmy, jesteśmy członkowie Rady.

Klara Klinger

Tak, tych osób, których nie przedstawiłam, proszę o przedstawienie się. Po prostu nie mam tutaj zapisanych.

Michał Wojciechowski

Michał Wojciechowski.

Agnieszka Gmitrowicz

W międzyczasie Gmitrowicz Agnieszka.

Klara Klinger

O, dzień dobry, Pani Profesor. Tak, proszę...

Andrzej Sadowski

Andrzej Sadowski.

Marek Stańczuk

Andrzej Janusz, też z Rady Społecznej. Dziękuję.

Klara Klinger

Serdecznie witamy wszystkich Państwa. Ja się bardzo cieszę, bo faktycznie jest nas bardzo dużo, ale z bardzo różnych obszarów. Tzn. i także osób, które decydują tak naprawdę, co się dzieje z dziećmi, jak będzie wyglądał ten system opieki. Bo mamy z jednej strony przedstawicieli z Ministerstwa Zdrowia, Biura Rzecznika Praw Pacjenta, ale także z Ministerstwa Edukacji. Pani Minister, bardzo dziękujemy. A z drugiej strony mamy także praktyków, którzy na co dzień tak naprawdę spotykają się z tymi dzieciakami i realizują pewien system, który jest ustalany. Te wyniki kontroli, tak jak wspominałam, są rzeczywiście przerażające i pokazują z jednej strony, jak działa i nie działa system, to znaczy, że jakiś system jest, ale on nie do końca jest wydolny i pokazują zarówno jak ten system przekłada się na losy dzieci. Usłyszeliśmy historie konkretnych pacjentów, za którymi stoi imię i nazwisko. I my tutaj tak naprawdę dyskutując, tak jak tu przed, w rozmowach, przed rozpoczęciem debaty rozmawialiśmy o tym, że celem jest uratować jutro... Dzisiaj, tak naprawdę, za godzinę konkretne dziecko, a nie mówić tylko o tym, co można zrobić w przyszłości, jak ten system powinien wyglądać.

Ale zanim przejdziemy do pewnych już konkretów, bardzo bym poprosiła tak naprawdę Państwa o zabranie głosu, żebyśmy ustalili pewien pewien konsensus. Co to tak naprawdę oznacza pomoc dziecku będącemu w kryzysie dla Państwa i na ile według Państwa obecnie ta pomoc jest rzeczywiście oferowana i realizowana. I tutaj bym poprosiła chyba o zabranie po prostu po kolei osób, które zaprosiliśmy do debaty. Może zacznę w takim razie z tej strony od Pana Naczelnika. A, jeszcze jedna prośba techniczna. Ze względu na to, że debata będzie spisywana, to jest prośba, żeby się przedstawiać za każdym razem, nawet jeżeli to już dla osób tu siedzących jest naturalne, to żeby przedstawiać się, żeby łatwiej było potem jeszcze przekazać tę debatę w formie pisemnej.

Marek Stańczuk

Oczywiście, oczywiście. Dzień dobry Państwu. Stańczuk Marek, Departament Publicznego Ministerstwa Zdrowia. Odpowiadając na to pytanie, to przede wszystkim z punktu widzenia Ministerstwa Zdrowia, to są dwa aspekty: przede wszystkim promocja zdrowia psychicznego oraz zapobieganie zaburzeniom psychicznym, oraz drugie, zapewnienie odpowiedniego dostępu do dobrze skoordynowanej, jakościowej opieki psychiatrycznej. Jak również, oczywiście, odpowiednia współpraca i koordynacja działań z innymi zaangażowanymi podmiotami, czy ze strony Ministerstwa Edukacji czy Ministerstwa Rodziny. Stąd dlatego Ministerstwo dość intensywnie od 2019 roku wdraża reformę systemu ochrony zdrowia psychicznego. To wszystko zapoczątkowały grupy robocze, grupy eksperckie z wybitnymi specjalistami w tej dziedzinie. Niektórzy są obecni tutaj z nami — jak Pani prof. Lewandowska, Pani dr Gmitrowicz, Pan dr Tomasz Rowiński — którzy też wspierali ministerstwo głosem eksperckim w tym zakresie, w jaki sposób reformować i odpowiednio zorganizować system, żeby odpowiadał na główne potrzeby tej niezwykle istotnej, wrażliwej grupy pacjentów. Także w chwili obecnej jesteśmy w procesie wdrażania reformy. Jest to reforma zdecydowanie ewolucyjna, która ma też rozwijać się w trakcie jej trwania i w chwili obecnej już w ramach tych poziomów referencyjnych, o których Pani Dyrektor mówiła, na pierwszym poziomie, który dla nas istotny z punktu widzenia przeorganizowania systemu, jest ponad 400 podmiotów w całej Polsce.

Bardzo ważne jest to, że tam co do zasady nie mają pracować lekarze psychiatrzy i nie pracują, gdyż to na barkach psychologów, terapeutów środowiskowych czy psychoterapeutów jest ten ciężar zaopiekowania w bliskim obszarze pacjentów oraz ich rodziny, wymagająca takiej opieki współpraca ze szkołą, współpraca z innymi podmiotami. Jednocześnie oczywiście wdrażamy w ramach projektu unijnego, opracowujemy standardy organizacyjne i terapeutyczno-kliniczne, żeby we wszystkich trzech poziomach określić standard opieki, standard organizacji tego wszystkiego. Jak również finansowanie, niezbędne oczywiście finansowanie w zakresie opieki psychiatrycznej, to mogę powiedzieć, że od 2019 r. to finansowanie wzrosła o ponad 400% i obecnie wynosi już ponad miliard złotych. Jeżeli chodzi o opiekę, o kadry w opiece psychiatrycznej, oczywiście my zdajemy sobie sprawę, z niedoboru lekarzy psychiatrów, zwłaszcza psychiatrów dzieci i młodzieży. Natomiast przyrost tych specjalistów jest systematyczny cały czas. Natomiast tak jak wspomniałem wcześniej, jako resort tak naprawdę kładziemy nacisk na rozwój tych kadr niemedycznych, które w sposób odpowiedni mogą też reagować na problemy ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży, które nie zawsze wymagają kontaktu z lekarzem psychiatrą.

To może tak na wstępie krótka informacja, nie chciałbym tutaj za dużo zabierać głosu.

Klara Klinger

Takie pytanie było: czy ta pomoc jest tu i teraz, czy jeszcze mamy coś do zrobienia. Bo to jest trochę... Od razu powiem słowem wstępu, że jak rozmawialiśmy z Panią Dyrektor i tutaj w ogóle z przedstawicielami NIK, że ta debata też ma pomóc w myśleniu o tym, w jaki sposób prowadzić taką kontrolę — to była kontrola doraźna — kontrolę planową, żeby zobaczyć, gdzie są te białe plamy, którym by się należało przyjrzeć i jakieś rekomendacje wskazać.

Marek Stańczuk

Oczywiście. Wydaje mi się, że w każdym obszarze tak naprawdę zawsze znajdzie się coś do poprawy. Moim zdaniem kluczowe tutaj przy wdrażaniu reformy jest niewątpliwie koordynacja. Koordynacja wsparcia, koordynacja opieki między podmiotami zaangażowanymi w pomoc dziecku po prostu.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo. Pani Profesor, Pani Konsultant Aleksandra Lewandowska.

Aleksandra Lewandowska

Bardzo dziękuję. Na początek sprostuję, że jeszcze nie profesor. Dziękuję za tytuł, ale w trakcie habilitacji. Ja bardzo dziękuję za zaproszenie. I powiem z punktu widzenia funkcji, którą pełnię, ale przede wszystkim lekarza praktyka, bo w miejscu, w którym pracuję, mam tę przyjemność i szansę prowadzić wszystkie trzy poziomy referencyjne. I gdzieś od środka, od kuchni obserwować, co się sprawdza, co się nie sprawdza. Mamy także w ramach naszej struktury projekt realizowany w ramach funduszy unijnych, który w pewnym sensie różni się od tego, co mamy w ramach reformy. I żeby też nie przedłużać, myślę, że to, co przedstawiła ten raport, który przedstawiła Pani Dyrektor, absolutnie pokazuje rzeczywistość. To, co się udało zrobić i czemu się należy przyglądać. Ja myślę, że jak patrzymy na ten wierzchołek góry lodowej, to widzimy nadal przepełnione oddziały, natomiast przepełnione oddziały, pomimo że zwiększa się liczba miejsc w tych oddziałach i przybywa z każdym miesiącem poziomów referencyjnych i pierwszych, i drugich, i oddziałów dziennych, jest związana z tym, że... Ja tylko krótko chcę powiedzieć.

Sama poprosiłam o dane statystyczne z centrali Narodowego Funduszu Zdrowia, które pokazują, że rok 2022 w porównaniu z rokiem 2019 przed pandemią to jest wzrost liczby pacjentów dziecięcych, która wpłynęła do naszego systemu ochrony zdrowia psychicznego o 87%, a pacjentów młodzieżowych powyżej 13-tego roku życia o 168%. To jest taka skala zjawiska, Drodzy Państwo. I gdyby nie jednocześnie wdrażany nowy system opieki, to naprawdę byłaby katastrofa, bo nie mielibyśmy pojemności i miejsc, które by mogły tym pacjentom i tym rodzinom pomóc. My mówimy o reformie, natomiast trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że w sumie budujemy system od początku, od zera. Bo pracuję 19-sty rok w zawodzie i dopóki nie zaczęliśmy wdrażać systemu opieki środowiskowej, on nie funkcjonował w naszym kraju. System opieki środowiskowej, wszyscy dokładnie o tym wiemy i te nasze prace, rozmowy z różnymi resortami też w tym kierunku zmierzają, bo bez koordynacji tych działań niewiele nam się uda zrobić. Ale koordynacja działań to nie tylko leczenie, ale również profilaktyka. Bo, proszę Państwa, jak byśmy chcieli, tak z punktu widzenia psychiatry dziecięco-młodzieżowego pójść głębiej, to jednak za tymi historiami wszystkich pacjentów, którzy są w oddziałach, którzy są w poradniach, kryją się różne czynniki, które mają związek z tym, że ci pacjenci tej pomocy wymagają.

I mówię to z pełną odpowiedzialnością, Drodzy Państwo. Gdyby w naszym kraju też istniał system koordynacji tych działań, takich międzyresortowych, ale też profilaktyka, która by była w każdym rejonie tak samo prowadzona, to większość tych pacjentów najprawdopodobniej do systemu by nie wpłynęła. A historie tych pacjentów? Bardzo często mówimy o tym omawiając na odprawie nasze dzieci, naszych nastolatków, są prawie że jak przez kalkę. Brak zrozumienia po stronie osób dorosłych. Dlatego cieszę się, że jest zaproszona Pani Angelika jako głos młodego pokolenia. Brak uważności na dziecko, na nastolatka, brak takiej współpracy między nami. Bo to, o czym rozmawiamy z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji, z czym my się mierzymy, to chociażby opracowywane zalecenia, które często nie są realizowane w placówkach oświatowych albo właśnie rodzice nie przekazują tych zaleceń. I potem mamy, tak powiem kolokwialnie, problem gotowy, bo jak nie ma odpowiedniego wsparcia, koordynacji nad tym dzieckiem, nad tym nastolatkiem, to później on jest w kryzysie i bardzo często już w takim kryzysie, tak jak Pani Dyrektor w raporcie słusznie przedstawiła, że w oddziałach [niesłyszalne 00:38:42] rzadko który oddział może sobie pozwolić na hospitalizację w trybie planowym.

To są zazwyczaj interwencje i przyjęcia w trybie nagłym. Więc myślę, że nasze myślenie jest spójne. Że widzimy, że wdrożenie takiego nowego modelu, wszyscy co do tego mają zgodność, jest słuszne. Ale też identyfikujemy te obszary, które wymagają pracy i pochylania się.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję. Bardzo dziękuję i poproszę Panię Angelikę Friedrich. Jakby Pani powiedziała faktycznie, jakie są oczekiwania, żeby jak ten system powinien z perspektywy osób, które do tego systemu trafiają, powinien istnieć. I przepraszam, jeszcze powiem: oczywiście poproszę o krótsze wypowiedzi ze względu na to, że mamy po prostu bardzo dużo gości, a nie tak wiele czasu. Dziękuję bardzo.

Angelika Friedrich

Angelika Friedrich, Nastoletni Razem. Ja myślę sobie, że też w sumie na to pierwsze pytanie przyszło mi na myśl, że pomoc dziecku w kryzysie to trochę takie zaopiekowanie się nim, danie mu przestrzeni na rozwój. Ale też jednocześnie przychodzi mi do głowy taka metafora, że to trochę tak, jakby z dzieckiem zacząć budować fundamenty, żeby wychodząc z kryzysu dać mu jakąś przestrzeń, żeby on później, już tak cegiełka po cegiełce mógł sobie stworzyć coś stabilnego dla niego i coś takiego bezpiecznego, co sprawi, że tym kryzysom następnym będzie można zapobiegać. Ale myślę sobie, że jako głos młodego pokolenia ja bardzo się cieszę, że tutaj jestem, ale... Myślę, że się cieszę, bo trochę jest tak, że marzy mi się, żeby jednak młodych ludzi trochę bardziej słuchać. Bo jeżeli my mówimy o reformie psychiatrii, to warto dać głos młodym ludziom, bo to oni tak naprawdę najlepiej wiedzą, czego potrzebują. Ja już jestem na trzecim roku, więc ja już nawet mogę być trochę nie na fali, ale gdzieś zajmujemy się tym jako inicjatywa, więc myślę, że takim moim głównym założeniem jest to i główną myślą, żeby słuchać młodych ludzi, bo my naprawdę chcemy współpracować.

I naprawdę wiemy, czego potrzebujemy. Trzeba nam tylko dać głos.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję. To bardzo słuszne spostrzeżenie i może tutaj do Ministerstwa Zdrowia i Edukacji taka uwaga. Teraz bym poprosiła Panie też o zabranie głosu, jak Panie widzą tę sytuację, jaka jest obecnie potrzeba najbardziej [niesłyszalne 00:41:22]. Bym poprosiła o przedstawienie się.

Danuta Hassa

Danuta Hassa, pedagog, VIII Liceum Ogólnokształcące. Pociągnę wątek Pani Angeliki, dlatego że uważam, że my co prawda dużo mówimy o tym, o potrzebie wsparcia dzieci w domu, potrzebie rozmowy, ale jak np. ja rozmawiam z młodzieżą naszą, to się okazuje, że wielu rodziców po prostu tego nie robi. Albo najzwyczajniej w świecie po prostu nie umie tego robić. I oni w dalszym ciągu czują się niewysłuchani. Do tego dochodzą wymagania, które są stawiane przez rodziców, często nieadekwatne tak naprawdę do tego, co by chciał młody człowiek robić w swoim życiu. I tutaj po prostu następuje duży rozdźwięk. I zwykle to jest też tak, że przychodzi uczeń ze szkoły do domu, mama pyta: „Jak tam było”? „A wiesz, mieliśmy tam sprawdzian”. „Dobrze było?”. „Dobrze było”. I to właściwie jest koniec rozmowy. Ja nie mówię, że tak jest w każdym domu. Ale nie ma tego podchwycenia i nie ma tak naprawdę wejścia głębszego. I ten młody człowiek nie czuje się absolutnie wysłuchany. Absolutnie. A to jest podstawą tego, żeby tak naprawdę wiedzieć, co go trapi.

klasy oraz pracuję dla fundacji, tak po prostu, gdzie zajmujemy się dziećmi z domów dziecka. Ale nie z Poznania, z okolic, tylko z Wielkopolski, z okolic Konina. Można powiedzieć trochę Konin, Września, z powiatu trochę zapomnianych.

Monika Pawlak

I proszę Państwa, to jest szerszy projekt. To, co Pani tutaj w tym raporcie... Czy mnie on zdziwił? A w ogóle. Powiedziałabym szczerze, on jest nawet taki delikatny. To, co mi opowiadają dzieci i młodzież, którzy do mnie przychodzą po takim leczeniu... Ja mam z dziećmi i z młodzieżą dosyć dobry kontakt, sama jestem matką, więc myślę, że to doświadczenie także mnie jakoś wzbogaca na pewno na wielu obszarach. Więc tak jest. Tak, proszę Państwa, tak wygląda to leczenie psychiatryczne. Żeby dziecko dostało się do... Ja np. diagnozuję, widzę mniej więcej, że dziecko jest w depresji. Dostanie się do psychiatry dziecięcego w Poznaniu — graniczy z cudem. Prywatnie i na kasę chorych. Ja już mówię o leczeniu prywatnym. I zastanawiam się — nie wiem, czy tutaj jest przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia — jak by to wyglądało, czy można by było zwiększyć ilość miejsc rezydenckich dla młodych ludzi? Bo wiem, że młodzi ludzie chcą zajmować się też psychiatrą dziecięcą. Natomiast sprawdziłam jak to wyglądało w tamtym roku, to rzeczywiście tych miejsc, np. na marcowy nabór było rzeczywiście bardzo mało i najczęściej wizyta psychiatryczna odbywa się online. Często... Akurat psychiatrów dziecięcych w Warszawie jest więcej. Tutaj widzę braki.

Szkoła może być tym pierwszym miejscem zdiagnozowania. To nie jest miejsce, szkoła, psychoterapii i pomocy.

Natomiast jakby samo czy do szpitala, nazwijmy, dostanie się, to musi być rzeczywiście, żeby dostać się do naszego szpitala w Poznaniu, to dziecku najczęściej dostaje się w formie ataku. I wtedy przyjeżdża pogotowie, bo tak jak Pani przekazała w raporcie, okres oczekiwania jest rzeczywiście bardzo, bardzo długi. I wydaje mi się, że tutaj brakuje — tak jak tutaj to, co Pani mówiła — ilości miejsc, nie wiem, czy to Państwo też tak... Tak tutaj... [niesłyszalne 00:48:04] ilości miejsc, ilości łóżek. Ja uważam, że w Poznaniu brakuje. Dzieci, które ja miałam w Fundacji w Poznaniu, nie było dla nich miejsc. Leczyliśmy je w województwie lubuskim, w Soborowie.

Klara Klinger

Dziękuję. Bardzo dziękuję za ten głos. Poproszę panią Lucynę Kicińską. Gdzie Pani widzi te największe braki, jeżeli chodzi o opiekę dzieci w kryzysie?

Lucyna Kicińska

Dzień dobry. Lucyna Kicińska. Nie powtarzając już po poprzednich panelistach, ja chciałam bardzo silnie zwrócić uwagę na rolę rodziców w przezwyciężaniu kryzysów przez dzieci nastolatki. Bo oczywiście, w wątku profilaktycznym możemy wskazywać na braki kompetencyjne ze strony rodziców. Natomiast samo już postawienie diagnozy czy rozpoznanie kryzysu stawia rodzica w bardzo trudnej sytuacji, która go przeraża, która go obezwładnia, która bardzo często później wtórnie blokuje to, żeby dziecko dostało pomoc. To nie jest tak, że np. do szkół trafiają opinie, orzeczenia czy zalecenia ze strony specjalistów. Ja też pracuję w liceum. Czasem też jest tak, że trafiają zalecenia, ale rodzic wybiera z tych zaleceń to, co on uważa za słuszne i za stosowne. Tak jakby nie miał zaufania do systemu, które wystawiło mu zaświadczenia. Niestety podważanie diagnoz w kontekście leczenia jest tutaj takim niestety bardzo trudnym momentem, ponieważ jeżeli dziecko ma zdiagnozowane zaburzenia lękowo-depresyjne, na mocy których szkoła jest zobowiązana razem z poradnią uruchomić zindywidualizowaną ścieżkę kształcenia, a dziecko nie uczestniczy w zaleconej psychoterapii i nie uczestniczy w leczeniu farmakoterapeutycznym, to trochę jakbyśmy tę pomoc niestety protezowali.

Natomiast bardzo bym chciała też zwrócić uwagę na to, i słuchając Państwa raportu, i odnosząc się do wypowiedzi moich poprzedniczek, żebyśmy bardzo uważali na to, co mówimy o tym, że pomoc w systemie jest niedostępna i nie istnieje. Ona jest dostępna, ona istnieje. Oczywiście, mówmy o tych przykładach, kiedy tej pomocy dziecko nie uzyskało, czy o tych, które Państwo w kontroli też zauważyli jako nieprawidłowości. Ale mówmy też o tym, ile dzieci dostaje pomoc w systemie, bo każdą informację możemy przedstawić w różny sposób. Możemy powiedzieć: „dzieci czekają w ośrodkach środowiskowej opieki na przyjęcia, ponieważ 90% miejsc jest zajętych przez terapie” — to znaczy, że 90% dzieci jest w terapii, jest w faktycznej pomocy. To jest ważne, żebyśmy przywracali tę nadzieję, że pomoc w systemie istnieje. Jest trudno ją uzyskać, wymaga to pomocy. Natomiast opieranie na dowodach anegdotycznych takiej diagnozy rzeczywistości jest niestety błędem metodologicznym.

I musimy na to bardzo zwracać uwagę, bo ja się codziennie mierzę z rodzicami i dziećmi, którzy potrzebują pomocy, którzy są nawet gotowi z niej skorzystać. Ale cały czas słyszę: „Czy Pani mediów nie słucha, nie ogląda telewizji? Czy to jest tak, że Pani nie wie, jak trudno się dostać do szpitala?”. Wiem, że trudno się dostać do szpitala. Wiem natomiast też, że w sytuacji zagrożenia życia bądź zdrowia nikt nie zostanie ze szpitala z kwitkiem odesłany. Te sytuacje, o których rodzice często myślą, to nie są sytuacje, w których leczenie na oddziale jest leczeniem wskazanym, nie jest to to konieczność leczenia ambulatoryjnego. Więc tutaj też taki wątek edukacji skierowanej do rodziców: kiedy, do kogo się zwracać po pomoc. Ja jestem pedagogiem i często słyszę w szkole siedząc w gabinecie: „Czy Pani nam nie wystawi jakiejś recepty?”. Nie jestem w stanie. Często słyszę o tym, jak rodzice i dzieci są niezadowoleni z przebiegu wizyty psychiatrycznej, bo lekarz nam nie powiedział, co mamy robić, jak mamy dziecko wspierać. Lekarz nie jest od tego. Lekarz jest od postawienia diagnozy.

Od wspierania rodzica jest psychoterapeuta, terapeuta środowiskowy. I musimy o tym bardzo dużo mówić, ponieważ w tej narracji, w której pomocy nie ma i w której tak naprawdę nie przekazujemy żadnej wiedzy na temat działania systemu i właśnie kiedy, do kogo i z czym, to niestety potem rodzice są zagubieni.

No i dochodzi do ostrej fazy kryzysu, gdzie niestety dziecko trafia na oddział psychiatryczny. I to jest pierwszy kontakt dziecka z systemem pomocowym. We mnie nie ma zgody na to, żebyśmy do takich sytuacji doprowadzali.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję za ten głos, który kolejny nowy wątek wprowadził. Bym poprosiła Pana Tomasza Rowińskiego. Pan tutaj reprezentuje właśnie ten pośredni etap pomiędzy... przedszpitalny. Czy rzeczywiście jest tak, że dziecko musi w kryzysie od razu stykać się z tym szpitalnym poziomem?

Tomasz Rowiński

Tomasz Rowiński, Instytut Psychologii UKSW. Ja też mam przyjemność to, co zaprojektowałem, spróbować wdrożyć w systemie usług publicznych. Więc tak mówiąc już konkretnie mamy mówić, mało czasu. Pierwsza rzecz, która wydaje mi się z tych kilku lat naszych doświadczeń wdrażania opieki środowiskowej — nie tylko w Warszawie, ale w Węgrowie, Zambrowie i Sierpcu w różnych miejscach kraju — to skoordynowany system, tzn. umożliwienie nam, specjalistom, pracy w sposób bezpieczny, w sposób bezpieczny przekazywania sobie informacji. I wiem, że jest taki zespół w KPRM-ie, który pracuje nad uregulowaniem tego ustawowo, bo to trzeba ustawowo uregulować, jeżeli chodzi o przepływ informacji, czyli podmioty uprawnione do przekazywania sobie informacji oraz zakres tych informacji, które można sobie przekazywać, żeby bezpiecznie opiekować się dzieckiem i rodziną. Dlatego że my często słyszymy jako specjaliści pracujący tam na dole od tych specjalistów, którzy nie chcą podjąć tematu, że RODO i nie mogą przekazywać informacji. I wtedy wszyscy klękamy i mówimy „no nic się nie da zrobić”. Więc żeby nie przerzucać tej odpowiedzialności i ryzyka na podmioty lecznicze czy podmioty oświatowe, ustawodawca powinien to zrobić. I to można zrobić już.

Druga rzecz, która wydaje mi się ważna, to profilaktyka rozumiana jako terapia więzi. To znaczy to jest nasza odpowiedzialność dorosłych i w przypadku dzieci i leczenia dzieci zawsze jest trzecia strona. Ona jest taka może nieuchwytna i często zanika, czy to w rozporządzeniach, czy zarządzeniach prezesa NFZ, dlatego że opiekun prawny i obowiązek edukacyjny jest czymś oczywistym jak przychodzi dziecko do nas. Natomiast nie ma żadnych narzędzi — poczynając od modelu jakiegoś teoretycznego, kończąc na finansowaniu — do takiej efektywnej współpracy. Też w przypadku dzieci i młodzieży jesteśmy na takim etapie, że wdrożyliśmy ten system. On w pewnych miejscach wychodzi, w pewnych nie. Natomiast to, co widzę teraz z perspektywy tych kilku lat, to brak zajęcia się rodziną z dziećmi w wieku 0-3. To znaczy nie ma żadnej sensownej propozycji w usługach publicznych, która by pozwoliła nam objąć terapią więzi młode mamy, młodych ojców i dzieci. To jest...

My taką propozycję do Ministerstwa Rodziny swego czasu z testowania tego modelu Bielańskiego wysłaliśmy. Opisaliśmy nawet, jak to by mogło wyglądać. Próbujemy to wdrożyć na Bielanach, ale to to jest chyba jedyny czynnik, taki naprawdę chroniący młodzież później w kryzysach dorastania, które są naturalne. One mogą być katalizowane przez różne inne czynniki. Z takich najważniejszych rzeczy to jest to. Oczywiście nie będę... Bo rozumiem, że będzie jeszcze dyskusja na temat samego modelu, ale to te dwie rzeczy są właściwie kluczowe, które można już zrobić.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo i bym poprosiła o zabranie głosu Panią Annę Salwę Kazimierską.

Anna Salwa Kazimierska

Anna Salwa Kazimierska, Związek Zawodowy, Rada Poradnictwa Pracowników Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych. Ja sobie myślę, że takim jednym z najbliższych miejsc pomocowych, które są w powiatach i oczywiście w większych miastach, to jest poradnia psychologiczno-pedagogiczna, w której pracują specjaliści i do której często dzieci i młodzież, i rodzice trafiają w pierwszej kolejności. Powiem tak: robimy co możemy, ale poradnie, jak pewnie wszyscy wiedzą, są bardzo mocno obciążone diagnozami. A również są niestety ulubioną instytucją czy placówką do szukania oszczędności przez różne czynniki, które oszczędzają. W związku z powyższym, może w Warszawie to jest akurat jeszcze nie tak najgorzej, ale wiem, że w powiatach to tam są ostre szarpania się o każdy etat. Nie mówiąc już o tym, jak to wygląda, że tak powiem, fizycznie. Tutaj Pani wspomniała o poradni, która miała w internacie szafę. I to jest właśnie ten problem: że ma szafę w internacie, a nie u siebie w placówce.

I ja sobie myślę, że był taki pomysł, żeby przerzucić diagnozy na nauczycieli. Ale na miłość boską, nauczyciel nie jest uniwersalnym żołnierzem i może niechby uczył i się zajmował uczeniem. Nie będą nauczyciele diagnozować dzieciaków, bo nie mają ani czasu, ani kompetencji. Niechby mieli nawet kompetencje, ale czasu nie mają i nie będą tego czasu mieli. Tak więc to co ja uważam, to co my uważamy w związku, to może by było miło, żeby przestano jednak oszczędzać na poradniach. Może by było fajnie, gdyby dać w zadaniach poradni jednak terapię dzieci i pomoc psychologiczną jako priorytet albo przynajmniej równoważny z diagnozami. Ale oczywiście samo wpisanie kolejnej rzeczy do zadań nie pomoże, bo za tym muszą iść pieniądze. Teraz tutaj nawiążę do kwestii terapeutów i to co Panie mówiły w raporcie.

To że w ogóle jacyś psychoterapeuci pracują w poradniach psychologiczno-pedagogicznych i śmiem twierdzić, że również w poradniach zdrowia psychicznego oraz w tych ośrodkach pierwszego stopnia referencyjności, to zawdzięczamy wyłącznie temu, że jest taki gentlemen's agreement z władzami, że mogą pracować terapeuci po dwóch latach szkoły. Nie wiem, czy Państwo wiedzą, jak wygląda kształcenie psychoterapeuty w Polsce.

No więc po pierwsze, ono jest prywatne. Żeby zostać psychoterapeutą, trzeba ukończyć studia psychologiczne i inne. I następnie pójść na cztery lata do szkoły z dosyć wymagającym programem dojazdów, najczęściej w różne miejsca czy zjazdów. I taka szkoła kosztuje kilkadziesiąt tysięcy i naprawdę nie przesacowuję. Myślę, że do setki dojedziemy w wielu szkołach. Tak, bo to jest szkoła, to są superwizje, to są wyjazdy i inne rzeczy. I taki psychoterapeuta jak już skończy cztery lata, to jeszcze musi zdać egzamin. Egzamin jest płatny oczywiście, również przygotowanie prac na egzamin i konsultacja tych prac, jest też płatna. No więc to, że ludzie wiekują, że tak powiem, po tych dwóch latach, to nie jest nic dziwnego. Tak, ja pracuję, jestem nauczycielem dyplomowanym, pracuję akurat w specjalistycznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, zarabiam około 5 000 złotych. Więc naprawdę, 100 000, tak? [niesłyszalne 00:59:48] No niestety, to trzeba mieć bogatego męża i najlepiej jeszcze mieszkanie po rodzicach, i wtedy możemy o tym mówić. Więc to, że w ogóle są jacyś psychoterapeuci, to tylko dlatego, że jest taka umowa.

Myślę, że niedoszacowana jest również rola psychologów, gdzie jakoś tak w dyskusji o pomocy psychologicznej zniknęli psychologowie. I ich kompetencje.

Nie ukrywam, że środowisko psychoterapeutów czasami tworzy taki vibe, że psychologowie to jest taki niedospecjalista, taki nie wiadomo właściwie, co on tu ma robić. Bo nie ma tej szkoły, nie ma tego certyfikatu. Teraz większość psychologów pracujących w poradniach i w szkołach, jeśli mogę... To są ludzie, którzy oczywiście kształcą. I którzy naprawdę mają kompetencje. Nie nazwą się „psychoterapeuta”. Nawet chociażby mogliby.

Marzena Machałek

Którzy też często mają te dwa lata, jak Pani mówi. Tylko na te dwa to trzeba też sobie zarobić w systemie oświaty.

Anna Salwa Kazimierska

No i też zarobić, itd., już nie piętrzmy. Także byłoby przyjemnie, gdyby albo była jakaś państwowa ścieżka kształcenia psychoterapeutów, albo gdyby jeszcze było bardziej przyjemnie, żeby może uznać psychologów za specjalistów od pomagania. I ci psychologowie pracują, to jesteśmy my, te szare robaczki w tych szkołach, w tych poradniach. I byłoby nam, psychologom i pedagogom, bardzo przyjemnie, gdyby oprócz diagnoz w poradniach moglibyśmy jeszcze prowadzić psychoterapię. Jeszcze mogę jedno słowo?

Klara Klinger

To króciutko rzeczywiście, żeby wszyscy zdążyli powiedzieć. Tak.

Anna Salwa Kazimierska

To, co Pan powiedział i to jest absolutnie czysta, żywa prawda. Ja mam takie szczęście, że pracuję w poradni, która się zajmuje wyłącznie rodzicami. I tą pomocą właśnie rodziców maluchów i pomocą rodziców, aż dojedziemy do 18-stki. Natomiast wiem, że poradnie rejonowe po prostu nie mają takiej możliwości, bo nie mają, że tak powiem, kiedy i jak. Czasem dyrektor się, że tak powiem, zaprze i wyrwie te godziny psychoterapii i jeszcze kogoś zatrudnia do tej psychoterapii i pomocy rodziców. I jakoś to idzie. Ale bardzo często jest tak, że rodzic dostaje diagnozę do ręki, wychodzi z tą diagnozą i tak... I co teraz? Przychodzi taki biedny rodzic, przynosi, pyta: „Pani kochana, co to w ogóle jest napisane?”. I tak nie powinno być, i to nie jest dlatego, że ludzie z poradni są wredni. Tylko oni po prostu nie mają czasu tego robić. Więc przyjemnie by było, gdyby też ten czas mieli. Ale znowu: to jest kwestia miejsca, pieniędzy, woli. Niestety, usługi dla osób ubogich są ubogie. Ktoś to powiedział i to jest bardzo przykre. Ale tak to wygląda na dzisiaj.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję za ten głos I teraz z perspektywy Rzecznika Praw Pacjenta powie Pan Dyrektor Marciniak. Państwo widzą właśnie, jak to wygląda jeżeli chodzi o te potrzeby, które są już zgłaszane wprost.

Damian Marciniak

Tak, bardzo dziękuję. Myślę, że tutaj jest istotne to, co powiedziała Pani Angelika, ja do tych słów się odniosę. Dwa terminy czy dwa skojarzenia bardzo mocne, czyli wsłuchanie i budowanie bezpieczeństwa. Myślę, że to są słowa klucze. My jako Biuro Rzecznika Praw Pacjenta patrzymy przede wszystkim z perspektywy pacjenta, tzn. widzimy system, a nie system widzi nas. I to jest też myślę, że bardzo ważne. To wsłuchanie to przede wszystkim to, co już Państwo powiedzieliście, czyli szeroko rozumiana edukacja nie tylko pacjentów czy młodych ludzi, ale także całego środowiska. I to przejście na opiekę środowiskową jest tu kluczowe. Także myślę, że jesteśmy w o tyle trudnym momencie, że nałożyły się na ten moment trzy różne perspektywy. Czyli po pierwsze to, co Pani Doktor powiedziała, czyli wzrost zachorowań po pandemii i rzeczywiście jest on bardzo mocno obserwowalny. Po drugie, jesteśmy w trakcie reformy i ten system się przekształca. To zawsze generuje pewne trudności, pewne niedoskonałości. No i po trzecie to, co też Państwo z VIII Liceum z Poznania powiedziałyście, Panie. My mamy bardzo mocno już zarysowany kryzys w postaci wypalenia uczniowskiego i to też musimy podkreślać, ponieważ wydaje się, że szkoła bardzo dużo wymaga od młodego człowieka.

Także rodzice bardzo dużo wymagają i, no właśnie, tutaj znowu nam się pojawia ta kwestia edukacji, profilaktyki, zobaczenia tego, że to my jesteśmy otoczeniem tego dziecka, a nie dziecko jest dla nas po prostu spełnieniem naszych marzeń czy wyobrażeń. I tutaj jest to drugie spostrzeżenie Pani Angeliki, czyli to bezpieczeństwo, to budowanie z cegiełek. To mi się bardzo spodobało, bo myślę, że to jest też to, w jakiej sytuacji jest teraz młody człowiek tam, gdzie mieszka w swojej miejscowości. Otoczony wieloma instytucjami, z różnymi kompetencjami, często na siebie się nakładającymi. Gdzie zasadniczo i ten młody człowiek, to dziecko, ta młodzież i jego rodzice nie wiedzą, jak się w tym wszystkim odnaleźć.

To jest pierwsza rzecz: gdzie pójść. Gdzie pójść z tą diagnozą, kogo zapytać, co dalej z tym zrobić. I tu jest konieczna koordynacja. To na pewno, koordynacja tych instytucji, ale nie tylko na zasadzie takiej, że będziemy się wymieniać specjalistami, a wierzę, że w miastach powiatowych bardzo często tak jest. Po prostu ich jest za mało w takich miejscowościach, gdzie zasadniczo muszą współpracować trzy instytucje: poradnia psychologiczno-pedagogiczna, poradnia psychologiczno-psychoanalityczna... psychoterapeutyczna, przepraszam. I jeszcze Centrum Zdrowia Psychicznego na przykład. A to jest małe środowisko, 30-60 tysięczne miasteczko, gdzie tych specjalistów może zabraknąć. I może warto byłoby pomyśleć o podziale kompetencji między te instytucje? Dlaczego o tym mówię? Bo już tutaj moja przedmówczyni mówiła o poradni psychologiczno-pedagogicznej. Ja np. bardzo mocno dostrzegam takich pacjentów, z którymi zresztą rozmawiałem też na oddziałach dziecięcych czy młodzieżowych, na których byliśmy, gdzie mówili nam, że okej, ja do ósmego roku życia byłem... Do VIII klasy, do skończenia VIII klasy byłem pod opieką poradni psychologiczno-pedagogicznej. Teraz poszedłem do liceum i muszę korzystać z opieki innej poradni, bo poszedłem do liceum w innym mieście.

I już nie ma tej kontynuacji. Zobaczcie Państwo, to są systemowe problemy, trudności, które my na tych młodych ludzi nakładamy. Należy na pewno się temu dosyć intensywnie przyjrzeć.

Ja tylko jeszcze zwrócę uwagę na jedną rzecz i to też mnie mocno uderzyło i myślę, że to też obserwujemy jako Biuro Rzecznika Praw pacjenta. To, że młodzi ludzie, którzy wychodzą z oddziałów, tak jak Panie powiedziałyście, że... No i co dalej. I czy to pomogło. I myślę, że na to musimy zwrócić uwagę, bo powinno się dużo wcześniej wiele rzeczy wydarzyć, to jest pierwsza rzecz. A z drugiej strony, my to też obserwujemy na oddziałach, że często spotykamy się z taką opinią, że to jest oddział diagnostyczny. Czyli tam dokonuje się diagnozy, ustawienia farmakoterapii, a przypomnę, że jest rozporządzenie ministra zdrowia dotyczące działań rehabilitacyjnych, czyli terapia zajęciowa, ale także terapia w postaci psychoterapii indywidualnej, psychoterapii grupowej, których często po prostu oddziały nie są w stanie zorganizować. Ale takie oddziaływania także powinny się tam dziać. Natomiast to jest znowu: tak na dobrą sprawę to powinien być moment, kiedy wyczerpano już wszystkie inne możliwości. Które powinny się odbyć w środowisku, w miejscu, gdzie ta osoba żyje, by mogła się czuć bezpiecznie, by cegiełki rzeczywiście stanowiły dom, a nie... nie wiadomo co.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję. Ja za sekundę przejdę do Pani Profesor Gmitrowicz i Pani Minister Machałek, ale jeszcze bym poprosiła o zabranie głosu przedstawicieli Rady Społecznej, bo widziałam, że tutaj Panowie się zgłaszali.

Andrzej Sadowski

Andrzej Sadowski, członek Społecznej Rady Doradczej przy Prezesie NIK i prezydent Centrum im. Adama Smitha. Materiał dzisiejszy był na tyle dramatyczny, nie tylko pod względem konsekwencji braku opieki psychologicznej dla dzieci, młodzieży, ale też pokazywał, jak ich konstytucyjne prawa, zwłaszcza nietykalności osobistej, są naruszane. I chciałbym zwrócić uwagę na ten aspekt, bo oznaczałoby to, że instytucje takie jak Rzecznik Praw Pacjenta powinien w takich sytuacjach kierować wnioski do prokuratury po prostu ze względów na naruszenie tej nietykalności osobistej. Problem w Polsce, fundamentalny wszędzie, jest związany z niedziałaniem wymiaru sprawiedliwości, bo część tych patologii nie miałaby miejsca, a nie miałaby w takim rozmiarze, jaki został zaprezentowany w raporcie, gdyby doszło do najzwyczajniejsze skazania osób, które dokonywały naruszeń nietykalności osobistej ludzi, którzy znaleźli się w tym systemie.

Przed chwilą, podany przykład, że w jednym, w jednym miejscu są trzy instytucje, które nie mogą się skoordynować, to znaczy, że o te dwie instytucje są za dużo. Tzn. widać, że dublowanie struktur i pieniądze, które nawet jeżeli wzrosły wydatki o 400%, to jaka jest efektywność tego miliarda złotych? Bo nie samą wartość wydatków się liczy, ale jaka jest efektywność każdego wydanego złotego polskiego. Stąd jeżeli mamy poważnie rozmawiać, to nie jak jest, bo to już raport wystarczająco to przedstawił, ale jakie są wskazania do naprawy. Bo nie wystarczy stwierdzić, że obserwujemy procesy czy problemy. Ale jak wyjść z tej sytuacji zapaści, patologii, która, jak widać, wszystkie inne działania związane z działaniami prodemograficznymi może unieważnić, skoro liczba samobójstw wśród młodego pokolenia będzie w takim tempie wzrastać. Dziękuję bardzo.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję i bym poprosiła Panią Profesor Gmitrowicz o zabranie głosu i też może odniesienie się do tych wyników kontroli, rozumiem, które tutaj jakoś poruszyły, dotyczące właśnie zachowania godności. Nietykalności.

Agnieszka Gmitrowicz

Powiem... Może w takich czterech obszarach się do tego ustosunkuję. [niesłyszalne 01:10:44] praktyka nauczyciela akademickiego, naukowca i Polskiego Towarzystwa do Polskiego Towarzystwa [niesłyszalne 01:10:52]. Myślę, że najważniejsza jest diagnoza. Mówimy o kryzysie, ale nie potrafimy go dokładnie zdiagnozować. Myślę, że bardzo ważne jest podkreślenie, że kryzys jest wtedy, kiedy jest niewspółmierność pomiędzy nasileniem stresora a możliwościami adaptacyjnymi. Bo od tego wychodzi terapia i to, co my możemy robić. Oprócz tego jest kwestia, z jakimi zaburzeniami psychicznymi my się teraz mierzymy. Jako praktyk kierujący oddziałem przez 35 lat dzieci i młodzieży, zmiana diagnoz jest po prostu diametralna. Kryteria schizofreniczne choroby afektywnej. Leczymy dzieci z zaburzeniami adapcyjnymi, czyli one tak naprawdę powinny być leczone w środowisku, nie w oddziałach szpitalnych. Diagnoza kolejna w zakresie klinicznego obszaru. Lekarze, dlaczego rezygnują? Bo jest zasada błędnego koła. Sytuacja, która została opisana, do której właśnie mam się odnieść, to sytuacja, która powoduje, że trudno wytrzymać jak nie ma się żagla, nie ma się wioseł, nie ma się steru.

Ster mamy. Mamy program w 2018 roku [niesłyszalne 01:12:23] dzieci i młodzieży opracowany z naszą dużą grupą psychiatrów dzieci, młodzieży. Naprawdę, w założeniach był naszym takim docelowym programem. Natomiast nie można przyciągnąć do miejsca, które jest po prostu zagrażające w zakresie nawet poczucia ludzkiego zdrowia dzieci, jak i własnego bezpieczeństwa. Co jest kolejną diagnozą bardzo ważną, to co się dzieje z dziećmi. Powinniśmy usłyszeć. Dzieci nie zgłaszają się po pomoc, ponieważ, co mówiła Pani mgr Lucyna Kicińska, dzieci mają poczucie, że tej pomocy nie otrzymają. W tej [niesłyszalne 01:13:12] każde słowo ma znaczenie. Jeżeli słyszą, że nie ma pomocy, radzą sobie sami albo nie obciążają rodziców, którzy są obciążeni, bo działa lojalność. W związku z tym dzieci wchodzą do kryzysu samobójczego, suicydalnego. I proszę Państwa, ten kryzys dotyczy każdego prawie dziecka na oddziale szpitalnym, każdego dziecka, które pilnie chce się dostać do poradni, czy rodzina chce, żeby dziecko było przyjęte do poradni.

Co w obszarze klinicznym i całym obszarze społecznym byśmy mogli zrobić, to brakuje nam ostatniego elementu: ośrodków interwencji kryzysowej. Pamiętam, jak w Łodzi był Ośrodek Interwencji kryzysowej, gdzie był prawnik, gdzie był policjant, gdzie był psychiatra dochodzący, gdzie było łóżko dla dziecka w kryzysie. Kryzysy można było od razu załatwić, bo można było załatwić, interweniować w zakresie chociażby lokalnej jakiejś tam interwencji policji w domu, interwencji w szkole itd. Czyli jeżeli jest szybka pomoc, jeżeli ja konsultowałam wszystkie dzieci po próbach samobójczych w Instytucie Toksykologii, to większość interwencji to była pomoc rówieśnicza i załatwienie szybko kryzysu. Kryzysu, który był trudny dla udźwignięcia dla dziecka z powodu niedojrzałości emocjonalnej i poznawczej. To, co możemy zrobić w środowisku, to nie tylko opieka środowiskowa, bo jest niedostatek. Natomiast pamiętajmy, że środowisko to są ludzie. Na całym świecie suicydolodzy mówią o bardzo ważnym przesłaniu, mianowicie społeczności lokalne, środowisko może wesprzeć, tylko żeby ono wiedziało, że jest taka potrzeba. Brakuje nam akcji edukacyjnej dla środowisk lokalnych, dla tych co mieszkają w blokach, tych co mieszkają w dużych domkach i osiedlach jednorodzinnych itd. Bo każdy może pomóc.

Nie jest tak, że w kryzysie jest potrzebny psychoterapeuta. Często wolontariusz, który siedzi i mówi „ja z tobą posiedzę albo pogram w piłkę, albo z tobą popłaczę” pomaga. Tak się ratuje ludzkie życie. Wszędzie suicydolodzy [niesłyszalne 01:15:42] katastrofa sposób nie wiedzą: poprzez bycie z kimś.

Teraz kolejny aspekt, z pozycji nauczyciela akademickiego. Tutaj, co jest bardzo istotne, to edukacja kadry. Już na poziomie nauczania psychiatrii dzieci i młodzieży wiemy, że jest ogromny brak. Ogromny brak godzin, ogromny brak wiedzy studentów, ponieważ psychiatria jest realizowana — dzieci i młodzieży — może w ramach dwóch wykładów i może w ramach czterech, pięciu seminariów. Koniec. I potem możliwość wyboru oddziału. I teraz czy student trafi, czy nie. I ciąg dalszy to edukacja lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, lekarze rodzinni. Dobre materiały dla tych lekarzy. I teraz [niesłyszalne 01:16:36], taki bardzo ważny materiał WHO-wski dla lekarzy POZ, jeżeli będzie zaadaptowany na warunki polskie, da możliwość poradzenia sobie już w obszarze pierwszego kontaktu z lekarzem, z kryzysem, o ile lekarz POZ będzie wiedział, jak zarządzać tym kryzysem. Kolejny aspekt w obszarze szpitali klinicznych, gdzie pokazujemy jak leczyć. Jakie są metody? To jest totalne odejście od tego, co naprawdę my robimy. W szpitalach kliniczne mamy bardzo duże obciążenie dydaktyczne i wymogi, żebyśmy spełniali dokładnie te same aktywności i wymagania NFZ-u, jak szpitale na bazie... jak oddziały na bazie szpitali psychiatrycznych.

To jest niemożliwe, ponieważ nawet nie mamy miejsc. Nie mamy gdzie zabezpieczać pacjentów, ponieważ jesteśmy małymi oddziałami. I proszę sprawdzić, ile tych szpitali klinicznych jest, jaki jest duży odsetek oddziału psychiatrii dzieci i młodzieży. Teraz z obszaru nauki, którą się zajmuję od wielu, wielu lat. Złotym standardem postępowania jest — na bazie bardzo dużych badań europejskich — jedna metoda, które WHO opublikowało [niesłyszalne] , czyli bardzo ważny poradnik. Mianowicie, że edukacja dzieci, edukacja uczniów o zdrowiu psychicznym, że to ratuje ich życie. Również to, co ja z moimi kolegami jak zbadałam. Co dzięki współpracy z policją ustaliliśmy: większość samobójstw i zachowań samobójczych ma miejsce w domach. Tam musi być ograniczona dostępność do leków, do metod, które są najczęściej podejmowane przy próbach samobójczych. Po prostu edukacja rodziny jest być może jak droga poprzez szkołę, ale też być może powinny być też poradnie rodzinne. Bo naprawdę, żeby pomóc dziecku w kryzysie, trzeba pomóc rodzinie. I teraz z pozycji, jeszcze wrócę, [niesłyszalne]. To, co pomaga: otwarty dialog. Nie jest to, że psychoterapeuta, psycholog.

Agnieszka Gmitrowicz

Naprawdę metoda, która się sprawdziła w leczeniu schizofrenii, gdzie są ciężkie zaburzenia. Okazało się, że znacząco spadł wskaźnik osób chorujących z objawami ostrymi. Jeżeli my wysłuchamy osoby, która pracuje w ośrodku chociażby resocjalizacji, w mowie czy będzie to u dziecka, będzie nauczyciel, zaprosimy opiekunkę, zaprosimy osobę ze środowiska dziecka, to my ustalimy, jaka jest zasada pomocy. Czyli tutaj nie potrzebna jest służba zdrowia. Potrzebna jest więź, łączność pomiędzy... Po prostu zbudowanie sieci. I ten otwarty dialog [niesłyszalne 01:19:57] to po prostu bardzo proste. Np. dziecku trzeba coś załatwić albo dać mu możliwość powrotu do szkoły, albo odpoczęcia od szkoły itd. Albo nawiązanie kontaktu z kolegami, dostęp do jakichś materiałów. I teraz z pozycji suicydologa: są robione badania. Mamy polskie badania duże, które mówią o tym [niesłyszalne 01:20:24]. W ubiegłym roku opublikowana populacja rozpowszechniania zaburzeń psychicznych: 7,12. Jest obciążenie agencjami samobójczymi na poziomie już 5,7%. Mamy populację, teraz oczywiście dużo większą, osób zagrożonych, ponieważ jest efekt kuli śniegowej, jest efekt młodego Wertera. I naśladownictwo, ale też jest wyuczona bezradność, czyli zjawiska, które wymagają szybkiej interwencji.

Czyli podsumowując akcent na edukację, akcent na [niesłyszalne 01:21:09] środowiskową, ale w rozumieniu społeczności lokalnych. Czyli to, co możemy zrobić, to rozpropagować materiały pomocowe. To nie jest trudne. I nawet w ramach RCPS-ów my mamy takie pomysły. Nawet małe gminy jak Stryków wyszły z taką akcją. Możemy poprzez materiały pomocowe, jak radzić sobie w kryzysie, po prostu dać narzędzie samopomocy i narzędzie jak pomagać innym. Dziękuję bardzo.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję, Pani Profesor. Pani Minister, miała Pani... Mam nadzieję, że jest Pani z nami i słuchała tutaj wystąpienia, bo miała Pani możliwość wysłuchania wszystkich głosów i rzeczywiście pełnej perspektywy, jak to wygląda. I widać, jak bardzo duży wpływ ma na to resort edukacji i decyzje podejmowane. Bardzo bym poprosiła Panią o zabranie głosu.

Klara Klinger

Jest Pani? O.

Marzena Machałek

Bardzo dziękuję. Rozumiem, że jestem słyszalna. Z wielką uwagą wsłuchiwałam się we wszystkie głosy, wszystkie opinie, ale też wyniki analizy i kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Rzeczywiście [niesłyszalne 01:22:23] tego raportu to dotyczyło sytuacji na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci, ale też tutaj była informacja na temat sytuacji w poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Ja z wieloma z Państwa, którzy dzisiaj są obecni, spotykam się systematycznie i na co dzień współpracuję. I Państwo wiecie, że Ministerstwo Edukacji i towarzyszący mi tutaj Dyrektorzy Departamentu, Pani Elżbieta Neroj i Pan Wawrzyniec Kowalski, to są osoby, które koordynują różne działania i konkretne prace na rzecz wsparcia dzieci i młodzieży w systemie edukacji. Musiałabym się dosyć długo odnosić do różnych wątków, ale myślę, że trzeba bardzo mocno podkreślić jedną kwestię. By w sytuacji trudnej, sytuacji dramatycznej, w sytuacji obniżenia się kondycji i fizycznej, i psychicznej dzieci po pandemii, nie upowszechniać przekazu, który jest przekazem zniekształconym, takim, jakoby rzeczywiście młodzież i dzieci nie mogły czy nie miały miejsca, w którym mogą otrzymać pomoc psychologiczną i pedagogiczną.

Po pierwsze, to, co absolutnie się wydarzyło i co zrealizował minister edukacji i nauki, to przygotował standardy zatrudnienia specjalistów w szkołach i placówkach. I tylko w tym roku to jest miliard 870 milionów. Ja wiem, że nie chodzi o pieniądze, ale bez pieniędzy nie dałoby się zatrudnić prawie o 100% zwiększonej liczby specjalistów w szkołach i przedszkolach. Co ważne, też w przedszkolach. To są specjaliści. Oczywiście to są nie tylko psycholodzy, to są nie tylko pedagodzy specjalni, ale także inni potrzebni specjaliści z punktu widzenia zaburzeń rozwojowych dzieci. Wiemy, że do szóstego roku życia 16% dzieci boryka się z zaburzeniami rozwojowymi. I tutaj szybki dostęp do specjalisty, ale też wsparcie rodziny w odpowiednich działania, tutaj się z Panem Doktorem Rowińskim bardzo mocno zgadzam i wszystkimi, którzy mówią, że... I którzy widzą, że kryzys jest kryzysem, i że trzeba robić wszystko, żeby temu kryzysowi zapobiec. I to jest przede wszystkim widzenie tutaj wsparcia rodziców i rodziny, która przeżywa trudności. Dlatego też bardzo ważne są te działania dotyczące wczesnego wspomagania dziecka i rodziny. Czy innymi słowy: pierwsza rzecz, która absolutnie zmienia, ale to dopiero od 1 września 2022 roku wprowadziliśmy te standardy i z 22 000 mamy 41 000 specjalistów w szkołach i placówkach.

Jesteśmy przekonani — bo będą zwiększone pieniądze w przyszłym roku w subwencji — będzie to 53 000.

Dlaczego są ci specjaliści w szkołach? Tak odwołując się do tego, co Państwo tutaj mówili. Bo po pierwsze, dziecko nie może otrzymywać pomocy dopiero w momencie, kiedy jest kryzys i jest w szpitalu psychiatrycznym. Najważniejszym czynnikiem chroniącym przed kryzysem jest rodzina. Jeśli rodzina przeżywa trudności, to dobrze, żeby w systemie edukacji: czy to poradnia, czy to w szkole, przede wszystkim w szkole, gdzie najbliżej dziecka jest nauczyciel, mógł zauważyć i potrafił zauważyć problemy i odpowiednio zareagować. Tutaj to, co zostało powiedziane: bardzo ważne jest każde słowo, więc ważna jest psychoedukacja zarówno dzieci, jak i nauczycieli, jak i oczywiście wsparcie rodziców. To jest podstawowa kwestia. My w tej chwili też w przygotowanej ustawie o wsparciu ucznia, dziecka i rodziny w 36 powiatach realizujemy wdrożenie tego skoordynowanego wsparcia i wiemy, że tutaj te powiaty, które biorą udział w tym procesie, bardzo chwalą tego typu działania. Rzeczywiście, tutaj bardzo ważna jest koordynacja.

Ja też chcę się odnieść do poradni psychologiczno-pedagogicznych, które po szkole, po nauczycielu — oczywiście jest rodzic — i żaden psycholog nie zastąpi rodzica. Może go wesprzeć, ale nauczyciel jest jest osobą, która na co dzień koło dziecka przebywa i chcemy, wyposażamy i szkolimy nauczycieli w tym, by potrafili rozpoznać problemy dzieci i potrafili zareagować. Oni są najbliżej dziecka. I tutaj nie chodzi o to, żeby oni zamiast poradni prowadzili diagnozę, ale potrafili rozpoznać dzieci, stąd te szkolenia, jeśli chodzi o diagnozę funkcjonalną. Też zależy nam, żeby odbiurokratyzować poradnie. Jesteśmy w różnych procesach przygotowywania już konkretnych instrumentów, tak by głównie... Żeby więcej można było pracować z dziećmi i z rodzinami, które te trudności przeżywają. W tej chwili rzeczywiście w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pracuje zespół, który przygotowuje rozwiązania, które mocno poprawiłyby koordynację między poszczególnymi usługami publicznymi. I to jest bardzo ważne, bardzo istotne, ale sam proces koordynacji i to, co jest przygotowane w ustawie o wsparciu dziecka i rodziny, to są działania, które zmieniają rzeczywistość. I tutaj jest bardzo ważne zrozumienie tych wszystkich procesów, i jest bardzo ważny ten pilotaż. Bo już takie myślenie, że nauczyciel nie diagnozuje — tak jak powiedziała Pani przedstawiciel poradni — nie diagnozuje, ale to on pierwszy powinien potrafić i często potrafi dostrzec problemy, i musi wiedzieć jak ma zadziałać.

Ten nauczyciel też potrzebuje wsparcia. Stąd od tego roku mamy zespołu specjalistów w szkołach, by nauczyciela wesprzeć. I bardzo ważne tutaj jest każde słowo i każdy człowiek. Są badania, które pokazują, że jedno, że reakcja przytomna dorosłego człowieka wobec dziecka: mądra, przytomna, pełna empatii i wrażliwości może uchronić dziecko przed dramatycznym ruchem, jakim jest próba samobójcza. Rzeczywiście, wzrost tych prób samobójczych jest dramatyczny i my to widzimy. Ale niezależnie od tych wskaźników przygotowywaliśmy te rozwiązania, czyli zwiększenie specjalistów w szkołach i placówkach oświatowych. Oprócz tego jeszcze, że szkolimy i prawie 30 000 przedstawicieli różnych organów i prowadzących, i dyrektorów szkół, i nauczycieli w zakresie edukacji włączającej, która jest źle rozumiana, ale takiej edukacji, która dostrzega każde dziecko, i potrafi to dziecko wesprzeć w jego rozwoju i zareagować, kiedy przeżywa trudności. Bardzo ważną rzeczą jest to, że w tej chwili też współpracujemy z UNICEF-em i uruchomimy trzyletni projekt szkolenia dla 11 000 nauczycieli specjalistów w zakresie skutecznych interwencji kryzysowych w szkołach. Już mamy podpisane memorandum o współpracy. Kolejne działania są przed nami.

To nie są łatwe działania, ale chcę powiedzieć, że bardzo ważnym czynnikiem, bo musimy też rozumieć, co jest przyczyną kryzysów u dzieci. I na ten kryzys... To są kryzysy też cywilizacyjne, zbyt niekontrolowany dostęp do social mediów, do internetu, to jest ta przemoc, która w internecie jest, ta wielka presja z internetu, z drugiej strony wymagania rodziców. Z drugiej strony czasami bezradność rodziców. Rodzice potrzebują wsparcia. My te rzeczy widzimy w Ministerstwie Edukacji. Mało tego, Państwo tutaj wiedzą, że współpracujemy i staramy się wypracować te rozwiązania, które będą najbardziej efektywne. I tutaj jest też istotna nasza komunikacja. Musimy mieć wielką odpowiedzialność za słowa, bo dzisiaj w szkole jest nauczyciel, jest specjalista i dzieci mogą się zgłosić. Tylko chodzi też o to, by nauczyciele, specjaliści potrafili zbudować też zaufanie do siebie, do tego, że naprawdę chcą dziecku pomóc. I ważne jest też, żeby dziecko nie usłyszało, że jest szkoła, ale w mediach słyszę rzeczywiście, że nie ma pomocy. Ta pomoc jest w szkole i też jest w poradni. Jeśli chodzi o bariery, też my tutaj bardzo mocno zwracamy uwagę na dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

Bo też chcę powiedzieć: 35% dzieci w systemie otrzymuje wsparcie psychologiczno-pedagogiczne. Biorąc pod uwagę to, jaka jest subwencja na dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, to jest 13 miliardów w tym roku. Naprawdę to są pieniądze, gdzie można dobrze zorganizować już to wsparcie i pod każdym względem. To są naprawdę duże... To są konkretne instrumenty. Ale jeśli chodzi o dostępną szkołę, tutaj też są środki, ogromne [niesłyszalne 01:32:09] i też najbliżej tej poradni jest też samorząd terytorialny. I też tutaj trzeba oczekiwać, by pewne działania podjął, choćby spróbował pozyskać środki na likwidację barier. Ogromne są inwestycje w tej chwili w oświacie, w ostatnich latach to jest 8 miliardów, między innymi też na usuwanie barier. Dzisiaj te szkoły, które są budowane czy mocno modernizowane, to są te wszystkie szkoły, które barier nie mają, a także to są placówki, które mają odpowiednie miejsca do prowadzenia różnych terapii, w tym terapii sensorycznej.

Ja w tej chwili przebywam i łączę się z państwem, dlatego nie mogłam być osobiście, w Karkonoskiej Akademii Nauk Stosowanych w Jeleniej Górze. I tutaj jest otwierane też — ale to są otwierane w całej Polsce — konkretne kierunki studiów podyplomowych, które wspierają nauczycieli, mają wesprzeć nauczycieli w bardziej efektywnej pracy z dziećmi, które mogą doświadczać trudności bądź zapobiegać tym doświadczeniom trudności. Tutaj akurat będzie otwierany po raz kolejny kierunek Praca z dziećmi z zaburzeniami komunikacji, to bardzo często dzisiaj specjalna potrzeba edukacyjna. W Polsce otwieramy po raz kolejny kierunek studiów podyplomowych Doradca rodziny, a więc wsparcie rodziny, o czym dzisiaj mówimy. Studia podyplomowe po raz kolejny są otwierane, a więc praca z dzieckiem, z zespołem o zróżnicowanych potrzebach edukacyjnych. Ale to także to, o czym dzisiaj mówiliśmy, o wszystkim nie powiem, wczesne Wspomaganie dziecka i rodziny. Kolejne dwa kierunki otwieramy, to już kończę, obiecuję. Bo bardzo ważne — bo ważne, żebyśmy wiedzieli, gdzie jesteśmy i co robimy w tej chwili, i to będzie pracować w systemie — to jest pedagog specjalny w systemie oświaty, w systemie ogólnodostępnej oświaty, a także psycholog o uprawnieniach edukacyjnych w szkole.

Myślę, że to są bardzo ważne działania.

O wszystkim oczywiście nie jestem w stanie powiedzieć, ale tutaj mogę Państwu obiecać, że jesteśmy ogromnie otwarci i gotowi do dialogu. I tylko wiemy też, że to nie jest łatwe, choćby biorąc pod uwagę różne stanowisko różnych grup zawodowych w edukacji. Ale mam nadzieję, że dojdziemy do konsensusu i wypracujemy jeszcze lepsze rozwiązania dla dzieci, bo to jest konieczne. Dziękuję bardzo.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo, Pani Minister. I tutaj padło bardzo wiele różnych perspektyw, różnych haseł tak naprawdę, ale najczęściej pojawia się hasło dotyczące współpracy i koordynacji. I Pani Minister, zacznę od Pani teraz ponownie, dlatego że pani tutaj mówiła o tym, jaka jest potrzeba współpracy i tej edukacji. Natomiast jest pytanie o to, czy w takim razie w podstawie programowej nie powinno być również takiej lekcji w szkole, która by dotyczyła zdrowia. I były takie różne pomysły, i również miała być w lekcji do edukacji dla bezpieczeństwa cały taki zdrowotny, jak gdyby wiele tematów poruszanych. Jak wygląda ta współpraca idąca od samej góry, czyli pomiędzy Ministerstwem Zdrowia, Edukacji, Rodziny? Czy państwo tutaj wypracowali jakiś konsensus?

Marzena Machałek

Czy jestem słyszalna? Tak, więc w podstawach programowych, praktycznie we wszystkich przedmiotach, w których to jest możliwe, jest nauka o zdrowiu i wszędzie ten wątek promocji zdrowia jest poruszany, ale dodatkowo dodatkowo wprowadzony jest zapis do rozporządzenia, w którym mówimy o lekcjach wychowawczych. Konkretne godziny dotyczące zdrowia, w tym zdrowia psychicznego i psychoedukacji. Oprócz tego, co bardzo jasno powiedzieć, wprowadziliśmy zapisy ustawowe. Myślę, że to one są bardzo ważne, bo my jako system edukacji jesteśmy nastawieni na edukację, na profilaktykę i pomoc dzieciom. Natomiast leczenie to jest Ministerstwo Zdrowia, ale my bardzo mocno z Ministerstwem Zdrowia współpracujemy. Funkcjonuje i każda szkoła musi uchwalić program profilaktyczno-wychowawczy. I ten program profilaktyczno-wychowawczy musi być przygotowywany w oparciu o diagnozę potrzeb szkoły i potrzeb uczniów, bo o nich tutaj myślimy. I taki program musi uwzględniać. Jeśli jest taka potrzeba, to tych lekcji, działań profilaktycznych, edukacyjnych musi być oczywiście więcej. I to jest realizowane. Realizowana jest różnego typu profilaktyka i ta profilaktyka jest bardzo istotna. Natomiast lekcje o zdrowiu są prowadzone też w ramach godzin wychowawczych, ale także te wątki są poruszane praktycznie na wszystkich przedmiotach.

Są ze mną też dyrektorzy i jeśli mógłby to rozwinąć Dyrektor Wawrzyniec Kowalski, to byłabym wdzięczna, ponieważ on odpowiada jeszcze za jeden aspekt. Największym czynnikiem chroniącym — to chcę tutaj mocno powiedzieć — jest rodzina. Rodzina wrażliwa, dostrzegająca dziecko, mająca — rodzice: mama, tato — którzy mają czas dla dziecka i są w stosunku do dziecka... Mają kontakt i relacje z dziećmi. Dlatego bardzo ważnym przedmiotem, na którym realizowana jest bardzo mocno też psychoedukacja, i który może być może być czynnikiem chroniącym, jest oczywiście wychowanie do życia w rodzinie. Gdzie gdybyście Państwo weszli w ten program, to tam naprawdę jeśli chodzi o psychoedukację, o profilaktykę, o działania budujące. Bo przecież jeżeli dziecko jest formowane w szkole, w domu i tutaj rozwija się równomiernie, jeśli chodzi o aspekt emocjonalny, duchowy i też inne działania, to wtedy mamy naprawdę wielką szansę, że to dziecko kryzysu nie będzie przeżywać. Ale też spotykam się z młodymi ludźmi. I bardzo ważna jest też promocja takiego działania, żeby się — i to jest też psychoedukacja — żeby młodzież, dzieci nie bały się poprosić o pomoc. Jeśli przeżywają trudności, żeby o tę pomoc prosiły.

Nie wiem, czy to wystarczy [niesłyszalne].

Klara Klinger

Dziękuję bardzo. Ja chyba już przekażę, bo mamy niewiele czasu. Także dziękuję Pani Minister za odpowiedź i przekażę tutaj głos na salę. Pozwolę sobie. Pani... Dziękuję. Panie Naczelniku, Pana chciałam zapytać, na ile faktycznie ten przykład współpracy powinien iść od góry, tak żeby później to też mogło na kolejnych poziomach być realizowane? Jak to z Państwa perspektywy wygląda?

Marek Stańczuk

To znaczy myślę, że tak jak podczas tej pierwszej dyskusji Pan Doktor Rowiński przedstawiał tak naprawdę kluczowe aspekty współpracy podmiotów, to wydaje mi się, że przykład powinien iść z góry na tyle, żeby to regulacje ustawowe mogły w sposób bezsprzeczny i klarowny wskazać, jakimi danymi, kto i na jakich zasadach może się wymieniać między instytucjami. Dlatego stąd wydaje mi się, że tutaj jest ten kluczowy aspekt współpracy międzyresortowy. Natomiast też bardzo ważny jest aspekt dobrych praktyk w samym środowisku i współpracy zaangażowanych pracowników konkretnych instytucji.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo. Pani Konsultant bym poprosiła. Faktycznie, bo tutaj ten wątek współpracy bardzo mocno też się łączy z edukacją i tym właściwie, co tutaj było — też bardzo wyraźnie wybrzmiało — dotarcia do rodziców, tzn. żeby nie zapominać... Właściwie tutaj nie mamy przedstawiciela rodziców albo wszyscy jakoś może właśnie być rodzicami. Przepraszam, ale [przesłuch 01:40:39]. Tak, oczywiście. Znaczy nie wszyscy, ale i są sami rodzice. Natomiast Pani Konsultant, jak to realizować, żeby tę współpracę, edukacj faktycznie wdrożyć, żeby tę bariery złamać?

Aleksandra Lewandowska

No właśnie, tutaj słyszymy, że te plany dotyczące tej koordynacji współpracy są procedowane, bo to musi mieć taki wymiar systemowy i nikt nad tym nie dyskutuje, że ta współpraca jest niezwykle istotna. Ale tutaj wszyscy zgodnie też mówiliśmy o tym, jak bardzo ważna jest edukacja w kontekście profilaktyki, edukacja społeczeństwa, począwszy od małego dziecka, a kończąc na dorosłym człowieku. Mówiąc o dorosłym człowieku mamy na myśli w sumie nas wszystkich, bo mówimy o rodzicu, mówimy również o nauczycielu, pedagogu. I to jest istotne, bo nam bardzo często, dorosłym, brakuje podstawowej wiedzy w zakresie w ogóle zdrowia, a co dopiero mówić i myśleć o małym dziecku. Ale też raz, że zdrowia, a dwa, o czym mówiła Pani Lucyna Kicińska, nam też brakuje — nawet specjalistom pracującym w tym obszarze — wiedzy, jak ten system funkcjonuje. Do kogo się należy zwrócić, gdzie szukać pomocy, bo są dostępne narzędzia. Ale rzeczywiście być może warto by było pomyśleć o takiej szeroko zakrojonej kampanii społecznej w tym zakresie. Dziękuję bardzo.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo. Zapytam Pani Angeliki Friedrich. Jak Pani widzi? Bo tak naprawdę jest ciągle rozmowa o systemie. Na ile może być nadana ta sprawczość... Właśnie, żeby jeszcze to dziecko nie zostało pacjentem? I na ile... Znaczy jaka by była potrzeba, żeby była i edukacja, i też wiedza o systemie, tak naprawdę jakoś dotarła do dzieci.

Angelika Friedrich

Trochę mam takie wrażenie, że... Ja jestem też daleko od tego, żeby mówić, że jest źle, ale nie dlatego, że uważam, że nie jest, tylko dlatego, że tak jak wcześniej było powiedziane. Ja bardzo chciałabym, żeby każdy młody człowiek odważył się jednak sięgnąć po tę pomoc. I wydaje mi się, że jest bardzo słabo rozpowszechnione to i tak naprawdę ludzie nie wiedzą, czego mogą np. oczekiwać od środowiskowych centrów zdrowia psychicznego. A ja wiem, ale to nie dlatego, że tę informację gdzieś dostałam, tylko ja to sprawdziłam. Więc jeżeli ktoś chce sprawdzić, to jest w stanie, ale w momencie, w którym np. taka informacja byłaby gdzieś w szkole, to byłoby super. Ale wydaje mi się, że pedagodzy, psycholodzy na pewno tę informację mają. Ale tak samo jak kampanie i informowanie, gdzie pomoc można uzyskać, byłoby dobrym rozwiązaniem zawsze, wszędzie. I tak naprawdę kampanie można zrobić dosłownie wszędzie, i młody człowiek nie zostanie bez nadziei na pomoc. To byłoby naprawdę potrzebne.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję i zapytam Pani Hassa. Jak Pani widzi, w jaki sposób faktycznie można dotrzeć i do dzieci, i do rodziców? A przy okazji — bo już pewnie nie będzie czasu, żeby wrócić — pojawił się też taki element tego, czy dzieci od 13... Czy mogą same, bez zgody rodziców korzystać z tej opieki, czy to jest taka bariera? Może jeszcze się cofnę do pani Angeliki. Czy uważa Pani, że to jest problem, że dziecko nie może samo pójść bez zgody rodzica i czy to powinno być zmienione? Bo fajnie, żeby taki postulat wybrzmiał, o ile jest rzeczywiście słuszny.

Angelika Friedrich

To jest bardzo dobre pytanie, bo swoją drogą też tutaj rozmawiając z Panią Konsultant wcześniej, my jesteśmy w trakcie prac nad taką możliwością. Rok temu, w marcu na posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. Zdrowia Psychicznego Dzieci i Młodzieży byłam razem ze swoją koleżanką i tam głośno wybrzmiało to, że młody człowiek powinien mieć możliwość uzyskania pomocy. Tylko tutaj już trzeba się zastanowić, na ile ta pomoc mogłaby być świadczona, bo jednocześnie też w kryzysie, w momencie zagrożenia życia trzeba jakoś zareagować. Ja wiem, że teraz nad ustawą, którą my pisałyśmy razem z Panią Adwokat, trwają prace i wierzę, że ona jakoś się ułoży. Bo tak naprawdę, tak jak mówiłam wcześniej, młodzi ludzie wiedzą, czego potrzebują, tylko trzeba im dać głos.

Klara Klinger

Pani Konsultant, naprawdę króciutko: tak czy nie? Powinna być taka możliwość?

Aleksandra Lewandowska

Tutaj ukłony też do oczywiście Biura Rzecznika Praw Pacjenta, który bardzo słucha głosu pacjenta, zwłaszcza i dzieci, i nastolatków. I rzeczywiście tutaj czujnie biuro działa, i myślę, że może więcej powie Pan Dyrektor na ten temat, ale prace trwają. [przesłuch 01:45:45] Ja pytałam na prośbę Biura Rzecznika Praw Pacjenta o opinię, że jak najbardziej taka możliwość powinna być. Oczywiście to musi być uregulowane w sytuacji stanu zagrożenia życia, ale bardzo często mamy właśnie takie zdarzenia, że młody człowiek prosi o tę pomoc, a dorosła osoba tego głosu nie słucha. I potem mamy sytuacje traumatyczne i dramatyczne.

Marek Stańczuk

Proszę Państwa, jeżeli mogę, Pani Redaktor.

Klara Klinger

To ja. Za chwilę wrócimy do pani, za chwilę dobrze oddam głos, ale to poproszę i Pana Rowińskiego, i Pana wywołanego do odpowiedzi, Pana Dyrektora Marciniaka.

Tomasz Rowiński

Uważam, że to jest bardzo zły pomysł. Z jednego podstawowego powodu. Właściwie może dwóch. Pierwsze to jest praw rodziców, ale też z punktu widzenia leczenia podejście systemowe jest tutaj oczywiste. Dopuszczenie do sytuacji, w której trzynastolatek przychodzi po pomoc bez wiedzy i zgody rodziców troszkę się mija z celem, jeżeli chodzi o efektywność leczenia, bo i tak wcześniej czy później tych rodziców prawdopodobnie zaangażujemy. Od strony prawnej jest to uregulowane teraz tak, że jeżeli my jako specjaliści widzimy, że prawa dziecka — są jeżeli chodzi o terapię i pomoc — nie uwzględniane przez rodziców — często jest to w sytuacjach okołorozwodowych, tak się dzieje — to wnosimy sprawę do sądu rodzinnego, który decyduje o tym, że jednemu z rodziców przydziela to prawo albo jakoś je ogranicza. Więc natomiast my nie unikniemy trzeciej strony leczenia u dzieci i młodzieży, czyli opiekunów prawnych i rodziców. Nie można ich wykluczyć z całego procesu, chociażby z tego powodu, że oni utrzymują to dziecko i łożą na jego szkołę, leczenie czy inne rzeczy, już tak trywializując sprawę. Ale wydaje mi się, że to jest szalony pomysł, bym powiedział, wyłączanie opiekunów prawnych i rodziców 13-latka z decydowania o jego leczeniu.

Klara Klinger

Najpierw poproszę Pana Dyrektora Marciniaka o tutaj, bo Pan badał, rozumiem, tę sprawę.

Damian Marciniak

Tak, bardzo dziękuję. Tak jak Pani Angelika wspomniała, już od ponad roku pracujemy nad tą sprawą i rzeczywiście zdajemy sobie sprawę z trudności dotyczących między innymi udzielenia informacji opiekunom prawnym w kontekście takiego właśnie badania czy spotkania z psychologiem czy z psychoterapeutą. Ale tak jak większość, właściwie wszyscy, do których się zwróciliśmy, poparli taką opcję. Tutaj Pani Doktor Lewandowska, ale też Pan Profesor Kawecki. Wiele środowisk po prostu też jest za tym, by dopuścić przynajmniej od 16 roku życia możliwości skorzystania z takiej pomocy. I odnosząc się do słów mojego przedmówcy, to powiem tak: sąd zareaguje w momencie, kiedy już się coś dzieje, w sensie kiedy już opiekunowie prawni czy ktokolwiek zwróci się o pomoc, bo jest do tego uprawniony. My mówimy o sytuacji, w której tak na dobrą sprawę mamy do czynienia z młodym człowiekiem, gdzie często przyczyna jego problemów leży w tym środowisku rodzinnym i jest blokowane przez rodzica, by nie skorzystał z tej pomocy. I to są te trudne sytuacje, które musimy się nad nimi zastanowić. Musimy znaleźć jakieś rozwiązanie po to, by ci młodzi ludzie także mogli znaleźć pomoc właśnie w systemie opieki psychiatrycznej, opieki psychoterapeutycznej.

Marek Stańczuk

Powiem w ten sposób: że te nasze prace są dosyć mocno zaangażowane. To jest bardziej już na poziomie kwestii rozstrzygnięcia, w jakim akcie normatywnym to powinno być zawarte. Natomiast Biuro Rzecznika Praw Pacjenta też przychyla się do takiej perspektywy, by udostępnić możliwość skorzystania z tej pomocy.

Klara Klinger

Poproszę panią Annę Salwę Kazimierską. Z jednej strony do tego, ale też takiego słowa tutaj podsumowania z Pani perspektywy, ponieważ czasu mamy niewiele i potem kolejne osoby też poproszę o zabranie głosu.

Anna Salwa Kazimierska

Ja się tutaj absolutnie z Panem zgadzam i z Paniami, dlatego że sama mam takie sytuacje, że po prostu rodzice — najczęściej w konflikcie około rozwodowym — nie zgadzają się, czy jedno z nich się nie zgadza, czy wręcz przychodzi dziecko na terapię. Jeden się zgadza, drugi się nie zgadza, poradnie się miotają, bo właściwie nie wiadomo co z tym. Absolutnie tak nie może być. Ja miałam naprawdę dramatyczne sytuacje. Absolutnie powinna być pomoc, a nie została udzielona, ponieważ drugi rodzic to zablokował. Chociaż gdybyśmy chociaż to załatwili, że jeden rodzic zdecyduje i wystarczy, jak ma prawa rodzicielskie, to już by było jakiś krok. Ale ja uważam, że dziecko powinno móc przynajmniej przyjść do psychologa szkolnego i bez zezwolenia rodziców rozmawiać z tym psychologiem. Dla mnie to jest takie pokłosie myślenia, że rodzice mają władzę, a moim zdaniem to oni mają raczej odpowiedzialność. A to, że łożą na utrzymanie dziecka, to proszę wybaczyć.

Tomasz Rowiński

Nie, nie, nie. Przepraszam bardzo, ale to jest tak: chcemy leczyć dziecko, gdzie problem jest systemowy, czyli pochodzi z relacji z rodzicem. I na dzień dobry wykluczamy tego rodzica.

Aleksandra Lewandowska

Ale nie wykluczamy.

Tomasz Rowiński

No wykluczamy, dlatego że jeżeli dziecko przyjdzie bez zgody rodzica... Znaczy to nasza odpowiedzialność, dorosłych i specjalistów jest taka, żeby zaangażować tego ojca i matkę. Bo my wiemy, że jak ich nie zaangażujemy, to na nic się da praca z samym dzieckiem.

Aleksandra Lewandowska

To są sytuacje, kiedy my nawet nie wiemy, Tomku, że ten młody człowiek potrzebuje tej pomocy. To jest praktyka. My mamy takich nastolatków coraz więcej, którzy naprawdę są w klinczu, bo chcą tej pomocy, a nie ma zgody. I my tu nie mówimy o tym, że nie angażujemy rodzica, ale trwają prace nad tym, żeby ten nastolatek mógł się zgłosić. A jest taka sytuacja, że jak on przyjdzie sam do poradni, nikt, żaden ze specjalistów nie przyjmie tego nastolatka. Mamy możliwości w ramach izby przyjęć. Jak ten nastolatek przychodzi, wejdzie do izby, to wtedy już po stronie specjalisty jest kwestia ściągnięcia tego rodzica. Ale w momencie, kiedy on chce przyjść do ośrodka, do poradni, gdzie jest to mniej traumatyzujące dla tego młodego człowieka, takiej możliwości nie ma. Więc o to tutaj chodzi, Nie o wykluczenie środowiska, w którym on funkcjonuje.

Tomasz Rowiński

Okej. Ale to jest sytuacja taka, że to są wyjątki. Teraz tworzymy regułę nie na zasadzie wyjątku, tylko regułę obowiązującą. Masz powyżej 13-tego roku życia, możesz przyjść bez zgody rodzica. Wprowadzenie takiego w system publicznych usług jest bardzo ryzykowne. To ma swoją jasną stronę, w tym sensie, że pomagamy tym osobom. Mogą przyjść te naście... Nie wiem ile. No ja nie mam danych, więc trudno mi się tu wypowiadać na ten temat. A z drugiej strony stwarzamy też taką sytuację, w której te trzynastolatki w konflikcie z rodzicami, obojętnie jak albo my wiemy o tym, że jest potrzebne zaangażowanie rodziców, mogą powiedzieć, że on nie chce rodzica.

Klara Klinger

Ja bym poprosiła... Tak, Pan Dyrektor Marciniak, potem Panią Lucyna Kicińską o to, jak... Bo ja nie widzę aż takiej sprzeczności w tym, co Państwo mówią, bo się da, rozumiem, wypracować jakiś konsensus.

Damian Marciniak

Dokładnie tak. To też, co powiedziałem, też to nie jest tak, że my chcemy wykluczyć, czy w tym rozwiązaniu nawet przez Nastoletni Azyl zaproponowanym, nie było wykluczenia. To jest też kwestia włączenia tych osób już w późniejszym etapie do dalszej pracy i także w środowisku. Tutaj tego niebezpieczeństwa nie ma, to po pierwsze. Ale słuchajcie, Szanowni Państwo, przed chwilą powiedzieliśmy o tym, że mamy się wsłuchiwać w potrzeby młodych ludzi i dzieci. A teraz mówimy, Szanowni Państwo, od 18 roku życia, chyba że za zgodą opiekuna prawnego. No i musi być jakaś konsekwencja. Jeżeli chcemy się wsłuchiwać, to musimy też otworzyć takie możliwości. Może dla niewielkiej ilości grupy. Natomiast tak, mamy tego świadomość, że jest tych osób coraz więcej w tym kryzysie, które nie mogą liczyć na pomoc swoich rodzin, rodziców czy opiekunów prawnych i też musimy ich w systemie zobaczyć. To jest właśnie zmiana perspektywy myślenia. My musimy spojrzeć z perspektywy tej osoby poszukującej pomocy.

Klara Klinger

Ja Panią Lucynę Kicińską poproszę, bo jestem bardzo ciekawa, co Pani sądzi na ten temat.

Lucyna Kicińska

Ja chciałabym podkreślić, że to jest rzeczywiście bardzo ważne, żeby z jednej strony dawać tę możliwość, a z drugiej strony nie wykluczać, tak jak rozumiem propozycję ustawy, ona właśnie to proponuje. To jest sytuacja analogiczna do pomocy w szkole. Ja mam przyjemność pracować w XLI. Liceum Ogólnokształcącym w Warszawie, gdzie uczeń może wejść do tego gabinetu na mocy podpisania przez jego rodziców zgody na uczęszczanie do tej szkoły, co bardzo często otwiera bardzo długą drogę do współpracy też z rodzicem. Uczniowie wchodzą ze swoimi trudnościami w relacjach z rodzicami i z ich konsekwencjami. To, że nie muszą rodzica poprosić o zgodę, a ja, że nie jestem zobligowana do tego, żeby rodzica natychmiast poinformować przed udzieleniem konsultacji o tym, że taki uczeń się zgłosił, daje nam szansę na zbudowanie poczucia bezpieczeństwa u dziecka, na zobaczenie jego zasobów, na zaplanowanie tego procesu zapraszania rodzica do pomocy.

Nie robimy niczego za plecami rodziców, mimo że z imienia i nazwiska jestem wskazywana jako ta, która zawiera tajne sojusze z dziećmi za plecami rodziców, bo prowadziłam przez 11 lat telefon zaufania, który też, zapewniam Państwa, w każdej konsultacji, kiedy się zajmowałam telefonem i wierzę, że tak jest zawsze, prowadził do rozpoznania bezpiecznych dorosłych w otoczeniu dziecka. Jeżeli jest to rodzic, to zawsze rolą konsultanta było doprowadzenie dziecka do tego i zbudowanie jego zasobów i możliwości, ale także umiejętności komunikacyjnych do rozmowy z rodzicem. Bo to, że dzieci sięgają po pomoc poza relacją z rodzicem, jest bardzo diagnostyczne, pokazujące np. niskie kompetencje komunikacyjne, brak rozumienia własnego dziecka. I teraz oczekiwanie, że w jakiś magiczny sposób doprowadzimy do tego, że ten rodzic nagle zrozumie, że jego dziecko jest w problemie albo zauważy manifestację tego problemu i sam zapisze do pomocy to dziecko, niestety wydaje mi się to bardzo nieuzasadnione. Natomiast to, że dziecko wykona ten pierwszy krok, który spowoduje zatem nawiązanie współpracy z rodzicem. I ja tak rozumiem zapisy ustawy, i ja też tak pracuję, że nigdy nie zostawiam rodzica jako tego...

Nie wiem, poza naszą relacją, tylko dążymy do tego, żeby rodzica do tej współpracy zaprosić. To jest to klucz. I szkoła daje taką możliwość. Nie wiem dlaczego mielibyśmy ograniczać tę możliwość w dalszych tak jakby pierścieniach pomocy, czyli w poradniach psychologiczno-pedagogicznych, w centrach interwencji kryzysowych, w ośrodkach środowiskowej opieki. To, że dziecko się tam zgłosi nie znaczy, że będziemy coś robić za plecami rodziców.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję. Poproszę teraz o Panią Hassa i Panią Pawlak o zabranie głosu, bo tu się w tym temacie zogniskowało de facto zauważenie rodziców i dziecka, co tutaj wybrzmiewało, że jest największym problemem, żeby na początku dotrzeć właśnie do nich i powiedzieć, co mogą zrobić.

Danuta Hassa

Potwierdzam, tzn. rzeczywiście u nas, w naszym VIII Liceum jest tak, że na początku rodzice składający, powiedzmy, dokumenty dzieci podpisują zgody na kontakt z psychologiem, pedagogiem w szkole. Ale zdarza się również tak, że w trakcie nauki uczeń trafia do gabinetu pedagoga psychologa, prosząc o tym, żeby rzeczy, które są, powiedzmy, omawiane w gabinecie, nie wyszły do rodzica. Oczywiście, że na początku jest tak tej rozmowy i budowania relacji i kontaktu, że zachowujemy tę anonimowość, ale uświadamiamy też młodemu człowiekowi, że przyjdzie taki moment, że ten rodzic będzie musiał być włączony w tę pomoc. Bo jak go nie włączymy, to koło nie ruszy dalej z tym. W związku z tym dopiero jak, wiadomo, uczeń uzyska poczucie bezpieczeństwa w gabinecie i tego, że omawiamy z nim to, co przekazujemy rodzicom, to, powiedzmy, przychodzi w końcu zgoda na to, żeby rodzic się dowiedział.

I czasem, proszę Państwa, muszę powiedzieć tak: że najtrudniejsza jest współpraca z rodzicem w aspekcie przekonania rodzica do skorzystania z placówki specjalistycznej. To czasem trwa bardzo długo i czasem rzeczy, które powinny być zdiagnozowane na poziomie szkoły podstawowej albo nawet przedszkola, mają miejsce dopiero na poziomie liceum. Wniosek jest, proszę Państwa, następujący: że bez współdziałania nie będzie efektów, natomiast myślę sobie, że to musi być edukacja szeroko zakrojona. Przede wszystkim w stosunku do rodziców, bo nie wiem, jak to się dzieje u Państwa, ale jak ja widzę taki obrazek coraz częstszy: mama z wózkiem, w tym wózku, powiedzmy, dziecko półtora-dwuletnie i już dziecko, które ma mały tablet i mama też zajęta swoim smartfonem, to naprawdę takie widoki nie rokują na to, że wzrosną kompetencje rodzicielskie rodziców. Absolutnie nie.

W związku z tym tutaj musi być praca, jak ja to mówię, organiczna od podstaw. Programy wychowawczo-profilaktyczne, które zwiększą kompetencje rodziców i też uświadomią tak naprawdę, do czego prowadzą tego typu zachowania. Bo potem rodzic przychodzi i często się powołuje na dobro rodziców. A ja pytam zawsze: jakie jest to dobro? Co to znaczy „dobro” dla Pana tego dziecka? A jak to widzi Pana rodzic? I jak ktoś widzi Pana dziecko. I to się niestety często dzieje. Że to widzenie dobra — bo przecież często tak mówimy, że podejmujemy działania dla dobra — to jest zupełnie inaczej rozumiane przez obie strony. I tutaj trzeba nad tym po prostu pracować. Krótko mówiąc, wracamy do podstaw i do komunikacji, i do rozmowy. Słuchającej. Wsłuchującej się w potrzeby tego dziecka.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję Pani. I jeszcze poproszę o zabranie głosu Panią Pawlak, później członków Rady Społecznej i potem o podsumowanie króciutkie Panią Profesor Gmitrowicz, i następnie przekażę — bo już czas nas goni — głos Pani Dyrektor. Także poproszę Panią Pawlak.

Monika Pawlak

Ja podobnie jak moje przedmówczynie. Po prostu dziecko należy wysłuchać i otulać, tak jak to kiedyś trafnie zauważyli moi uczniowie, że ja wysłuchuję i otulam. No czasami też pionizuję, zależy to od sytuacji. Natomiast rzeczywiście my mamy to szczęście, że nawet w podstawówce, VII-VIII klasy oraz liceum, wcześniej to było gimnazjum — gimnazja niestety zostały zlikwidowane — i tutaj rodzice wyrażają zgodę. I my jesteśmy, można powiedzieć, tym pierwszym pierścieniem. Natomiast właśnie też do nas należy to — oczywiście to jest system, rodzina, i to jest najważniejsze wsparcie rodzica — aby tych rodziców też może nie przekonać, ale uświadomić tę potrzebę wsparcia i otulenia własnego dziecka. Czasami rzeczywiście jest ciężko, że dziecko... Zgłaszają się do mnie uczniowie liceum, że np. on sam nie może skorzystać. I to jest jednak bardzo ważne, to, co Pani mówi: że jeżeli rodzic zobaczy, że w szkole uzyskało dziecko pomoc, ta młodzież potem w specjalistycznym ośrodku, to może ta kropla będzie drążyła skałę. I że rodzic zrozumie, że dziecko jest w potrzebie. Rodzic i rodzina są dla dziecka najważniejsze.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję. Poproszę członków Rady Społecznej. Państwo chcieli zabrać głos.

Michał Wojciechowski

Michał Wojciechowski. Z tym, że jako członek... Mniej jako członek Rady się tu wypowiem. A więcej z racji doświadczenia ze środowiska rodziców dzieci ze spektrum autyzmu i innymi dysfunkcjami. Otóż z naszej perspektywy, rodziców, to sytuacja jest trochę inna. Tzn. największym problemem jest szkoła. Szkoła, która nawet się czasami bardziej lub mniej stara, ale w której poza zatrudnianymi tam może terapeutami generalnie nie umieją się z takimi dziećmi obchodzić. Albo wręcz stosują przeciwskuteczne metody represyjne, to najczęściej. To ściąga się na szykany wobec rodziców, bo w mieście jest masa procesów w sądzie rodzinnym z doniesienia szkoły. A to o demoralizację, a to o zbadanie sytuacji rodzinnej. U nas jedna mama miała siedem takich procesów włącznie, a dziecko jest po prostu z zespołem Aspergera, więc rodzinie nic nie dolega. Otóż to jest... Jeżeli chodzi o poradnie, to akurat muszę powiedzieć, że pomoc jest adekwatna. No, psychiatrzy na ogół też, tylko że jest ich za mało i są przeciążeni czasem robotą papierkową. Bo jeżeli w toku, powiedzmy, opieki nad dzieckiem z cechami autystycznymi trzeba kilka razy chodzić do psychiatry tylko po to, żeby dostać aktualny papierek o stanie zdrowia, tak jakby autyzm mógł komuś przejść.

Michał Wojciechowski

Różne MOPSy i inne komisje wymagają świeżego zaświadczenia.

To jest taki prawna niedoróbka, powiedziałbym, bo to można by skorygować, żeby te zaświadczenia były ważne dłużej. To akurat jest sprawa jednego rozporządzenia. Natomiast z tym, że w tle jest jeszcze — jeśli chodzi o stres szkolny, dość często nieumiejętność postępowania z takimi dziećmi — to jest sprawa jeszcze w ogóle szkoły, która jest przeciążona. Jak to już tak powiem, szerzej patrząc, uważam, że programy szkolne powinny być radykalnie czasami odchudzone, bo jak dziecko w podstawówce ma kilkadziesiąt podręczników, kilkadziesiąt stron genetyki najeżonych wręcz terminami o źródłosłowach greckich, to jest to po prostu nie do nauczenia się absolutnie. Ja akurat te źródłosłowy greckie rozumiem, ale dla dziecka jest to absolutnie czarna magia. I to nie specjaliści powinni edukować te programy, tylko osoby z kompetencjami, powiedzmy, edukacyjnymi, ale patrzącymi na to z boku. Nie od strony specjalisty, który chce wsadzić do podręcznika [niesłyszalne 02:04:57] do studiów wyższych, bo tak dość często jest.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję.

Michał Wojciechowski

Jeszcze jedna uwaga ogólniejsze. Mianowicie myślę, że trzeba szukać w różnych sferach możliwości poprawienia prawa. Żeby nie było tych sytuacji, że prawo żąda np. rzeczy niemożliwych. Że szpital ma i obowiązek przyjęcia pacjenta, i zakaz dostawiania łóżek na korytarzu. Albo albo. Tego typu sytuacje powinny być jakoś lepiej uregulowane prawnie właśnie. Dziękuję.

Klara Klinger

Dziękuję bardzo. I ponieważ naprawdę nas tutaj czas goni. Pani Lucyna Kicińska się jeszcze zgłaszała, ale naprawdę proszę bardzo króciutko, bo jeszcze chciałam poprosić o jeden głos Panią Gmitrowicz podsumowania i Pani Dyrektor.

Lucyna Kicińska

Tak, ja w nawiązaniu do tego, co Pan powiedział i też do wypowiedzi Pani Minister. Myślę, że to, co musi się w polskiej szkole wydarzyć, to musimy odchudzić podstawy programowe. Dzieci są przeładowane, nauczyciele są przeładowani i mamy jasny dowód tego od wielu lat w badaniach HBSC, że polska młodzież jest zestresowana samym faktem uczenia się. Natomiast też widzimy to wprost, że nie przekazujemy kompetencji kluczowych na poziomie XXI wieku. I bardzo ważnym jest to, żebyśmy przestali dokładać do konkretnych przedmiotów treści związanych ze zdrowiem psychicznym, bo one się po prostu nie mieszczą, nie są realizowane i mamy tego też dowód. Statystyki nam pokazują, że te zabiegi nie przynoszą faktycznych efektów. Potrzebujemy zajęć, które będą się nazywały wychowanie psychologiczne i te zajęcia muszą być realizowane od pierwszych lat życia dziecka w przedszkolu, później przez całą szkołę podstawową, szkołę ponadpodstawową, a także na studiach. Musimy inwestować w rozwój kompetencji miękkich u dzieci, u nastolatków, jednocześnie otaczając opieką i tą tzw. pedagogizacją rodziców. Otaczając rodziców tak zwaną pedagogizacją, czyli dostarczajmy też rodzicom umiejętności i kompetencji.

Marzena Machałek

Bo to, że dziecko ma w wieku 10 miesięcy, 12 miesięcy tablet w ręce nie wynika ze złej woli rodzica, tylko z jego braku wiedzy na wpływ urządzeń ekranowych na rozwój, później dalsze psychologiczne, emocjonalne i edukacyjne dziecka. Mamy tę wiedzę, możemy ją przekazywać. To jest bardzo ważne, żebyśmy to robili.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję, Pani Minister, została Pani wywołana kilkukrotnie do odpowiedzi. Poproszę o rzeczywiście takie króciusieńkie podsumowanie [przesłuch 02:07:33].

Marzena Machałek

Oczywiście jeśli ono będzie krótkie, to ono będzie niekompletne i proszę mi to wybaczyć. Natomiast oczywiście potrzebna jest psychoedukacja i nie da się zrobić lekcji z języka polskiego, która będzie kompletnie z boku takiego dobrego psychologicznego podejścia do dziecka czy inną lekcję, a teraz idziemy na psychoedukację, zajęcia psychologiczne. Potrzebne są oczywiście zajęcia, które uczą kompetencji miękkich. Miałam okazję nadzorować pisanie strategii umiejętności, bardzo mocno zwracamy na kompetencje miękkie, na pracę w zespole, na umiejętność radzenia sobie i takiego bycia kreatywnymi, radzenia sobie z różnymi sytuacjami, bo dzisiaj wymaga tego świat i tego wymaga rzeczywistość. Ona jest nawet bardziej wymagająca, niż sobie to wcześniej wyobrażaliśmy. Zgadzam się absolutnie z tym, że ta umiejętność i to zwracanie uwagi na aspekt równomiernego budowania osobowości dziecka jest absolutnie kluczowy. I on powinien się odbywać w zasadzie na większości lekcji. Bo lekcja to nie tylko na języku polskim jest rzeczownik i czasownik, ale sposób podejścia do lektur, sposób podejścia do interpretacji tekstów, jest takim podejściem, którym możemy też uczyć człowieczeństwa i też aspektów psychologicznych. To naprawdę jest ze sobą spójne, bo jako ludzie nie jesteśmy tu psychologiczni, a tu jesteśmy zawodowi.

Po prostu to jest taka pewna komplementarność holistycznego podejścia do edukacji.

Należy rozważyć podejście do obciążenia tymi dydaktycznymi podstawami programowymi dzieci i młodzieży, to rzeczywiście często się pojawia. Natomiast w tym wszystkim musimy widzieć też rolę nas, dorosłych. Czy my aby z jednej strony chcemy dzieci chronić i chronimy przed wszystkim i przed przeżywaniem trudnych emocji, a emocje trzeba wychowywać, nie należy ich tłumić. Czyli nauczyć dzieci przeżywać emocje, wszystkie, dobre i trudne. To też jest zadaniem przede wszystkim rodziców, szkoły, pedagogów, wychowawców, ale też nie wyalienowywanie dziecka z tych trudnych emocji, bo życie później to jest rozwiązywanie też różnych problemów. I to jest też bardzo ważne. A z drugiej strony jest ogromna presja, by dzieci odniosły sukces. I tutaj zdefiniowanie, powinniśmy zdefiniować jako pedagodzy, nauczyciele, rodzice: co to znaczy sukces? Co to znaczy być człowiekiem, który odniósł sukces? I ta presja na odniesienie sukcesu, najlepszej szkoły, najlepszych wyników powoduje, że dzieci tej presji nie wytrzymują, a z drugiej strony żyją w takim świecie, w którym ogranicza się ich, próbuje się z różnych innych zagrożeń wyciągnąć, a przeżywanie trudności, mądre przeżywanie trudności, mądre przeżywanie różnych emocji to jest właśnie psychologiczne wychowywanie człowieka, później dorosłego, który w życiu sobie radzi.

Ten kryzys, który dzisiaj mamy, jest bardzo zróżnicowany i absolutnie nie będę mówiła, że wszystko zrobiliśmy i w ogóle... Jest dużo przed nami wszystkimi tutaj. I ta dyskusja dlatego jest taka ważna, bo nie możemy tu się przerzucać odpowiedzialnością, tylko wszyscy mamy coś do zrobienia i cały czas coś do zrobienia, przede wszystkim do zrozumienia tego, co się dzieje. Rodzice nie mogą abdykować ze swojego rodzicielstwa. Szkoła i nauczyciele nie mogą mówić, że ich wychowanie czy sprawy psychologiczne nie interesują, a także trzeba skoordynować wszystkie działania wszystkich służb, wszystkich usług publicznych tak, by umieć skutecznie działać w sytuacjach kryzysowych, bo to jest najważniejsze. Tyle celem podsumowania. Dziękuję bardzo, że mogłam to powiedzieć jeszcze na koniec.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję, Pani Minister. Pani Profesor, nie wiem, chyba już nie mamy tak naprawdę czasu. Nie wiem, czy Pani chce coś kluczowego dodać, Pani Profesor Gmitrowicz, i potem bym przekazała głos Pani Dyrektor. Jest z nami Pani Profesor? Rzeczywiście króciusieńko proszę.

Agnieszka Gmitrowicz

Państwo mnie słyszą?

Klara Klinger

Tak, wszyscy słyszymy.

Agnieszka Gmitrowicz

Mamy w tytule koło ratunkowe. Jako psychiatra, który działa codziennie w obliczu zgłoszeń „moje dziecko chce się zabić, się tnie” [niesłyszalne 02:11:59] a my mówimy o całej strukturze. Ale my mamy dzisiaj powiedzieć rodzinie, dziecku, na czym polega ratunek. I ten ratunek musi być nie opracowanie systemowe, tylko na każdym poziomie. Na poziomie, powiedzmy sobie, makrosystemu to powinna być kampania. Kampania, która zadziałała na drogach. Przecież naprawdę się obniżyła liczba wypadków. To co w mikrosystemie, w rodzinie, to... Rodzina to nie tylko rodzice, to jest rodzeństwo, to są często opiekunowie, to są przedstawiciele prawni. Edukacja to jest nie tylko wiedza. Sama wiedza nie pomoże. Trzeba zaprosić do dialogu, bo bez dialogu nikt nie zrozumie na czym polega problem dojrzewającego dziecka, dziecka w kryzysie samobójczym, dziecka, które nie chce żyć. Teraz kwestia jeszcze jednostki, która jest w środowisku rówieśniczym [niesłyszalne 02:13:09] rówieśnicza, która tu wybrzmiała: brak kompetencji, brak gier zespołowych, brak tego, co dawniej było, środowiska na podwórkach, gdzieś tam na boiskach. Jeżeli się nie zaprosi dziś, to koło jutro już będzie może za późno.

Agnieszka Gmitrowicz

I przede wszystkim plan na bezpieczeństwo. To, co rekomendują wszystkie poradniki, to obecnie, żeby każdy wiedział. Rodzic też ma kryzys: ze swoim dzieckiem, z pracą itd. Rodzic też ma wiedzieć jak zarządzać swoim kryzysem, bo jak on nie będzie sprawny, jak nauczyciel nie będzie sprawny, jeżeli lekarz nie będzie sprawny i pielęgniarka, nawet jak będzie miejsce eleganckie i wyposażone, dziecko nie otrzyma po prostu pomocy, bo osoba w kryzysie jest wypalona. Czyli koło ratunkowe to na dziś. To, co powinniśmy, każdy z nas zrobić. Zrobić dziś w obszarze swoim co może. Żeby właśnie odciążyć psychiatrów z leczenia dzieci, które tak naprawdę nie potrzebują leków. W ogóle nie ma leczenia lekami. Ciężkie zespoły depresyjne i schizofrenia to jest tylko niewielki procent tego, co my stosujemy. My stosujemy oddziaływania czysto ludzkie. Dziecko mi ostatnio napisało: „Ja marzę o tym, żeby mnie ktoś przytulił”. A nam jako lekarzom nie można przytulać, nie ma takiego kontaktu dopuszczalnego. Kto ma dziecko przytulić? To jest moje pytanie na do widzenia.

Klara Klinger

Bardzo dziękuję za te piękne słowa na koniec. Pani Dyrektor Wirszyc-Sitkowska, rozumiem, pokaże nam, co tak naprawdę wypłynęło z tej całej dyskusji ciekawej. Ale wielowątkowej.

Karolina Wirszyc-Sitkowska

Dziękuję bardzo. Naprawdę cała dyskusja wielowątkowa. Odczytam, Szanowni Państwo, tytuł naszego panelu. „Za dużo tonących, za mało kół ratunkowych. Jak pomóc dziecku w kryzysie?”. Nasza dzisiejsza debata pokazuje, że nadal rodzice i dzieci nie wiedzą, gdzie szukać pomocy i ratunku. Wypisałam sobie kilka ważnych kwestii, które zostały poruszone i którym też w trakcie kontroli się przyglądaliśmy i przyglądamy w kontrolach teraz realizowanych, planowych. Kilkukrotnie powtarzana kwestia: najważniejsza koordynacja w zakresie pomocy dla dzieci i młodzieży w kryzysie. W przepisach prawa przy każdym podmiocie, który jest w systemie opieki zdrowia psychicznego, jest wskazane, jest zapisane, że muszą współpracować. Jednak nie jest określone, w jaki sposób ta współpraca ma wyglądać. Również nie ma wypracowanych dobrych praktyk w tym zakresie. Kolejne: profilaktyka, a nie prewencja. Brak uważności na dziecko, nastolatka. Budowanie fundamentów. Słuchanie młodych ludzi. Pokazywać drogę. Zbyt dużo zadań w poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Karolina Wirszyc-Sitkowska

Nasza kontrola wykazała... Potwierdziła to, jak najbardziej. Zbyt mało kadry jest w tych poradniach. Pracownicy specjaliści, gdzieś około 80-90% ich pracy skupia się na wydawaniu orzeczeń i opinii dotyczących edukacji. Zbyt mało miejsca i czasu jest na wsparcie dziecka w kryzysie. Kolejny problem: kształcenie specjalistów. Chodzi o pedagoga i psychoterapeutę. Ważna kwestia: terapia całej rodziny, otwarty dialog, słuchanie całego środowiska, wypalenie uczniowskie. Na koniec bardzo ważne zagadnienie: dzieci sądzą, że nie wiedzą i nie otrzymają pomocy. Tak jak tutaj dyskusja na początku się rozgrywała i omawialiśmy, dziecko do 18-tego roku życia bez zgody rodziców nie może uzyskać pomocy w zakresie psychologicznym. Takie podsumowanie i wskazanie co wtedy, co w przypadku, kiedy rodzice są niewydolni wychowawczo, dysfunkcyjni. Patologiczne... Jeżeli funkcjonujemy w patologicznym środowisku. Co jeżeli rodzice boją się stygmatyzacji? Kiedy... A, i jeszcze: co wtedy, kiedy nie zauważają problemu, bagatelizują ten problem. Podkreślić tylko chcę, że tym czasem dziecko po ukończeniu 13-tego roku życia odpowiada przed sądem dla nieletnich za czyny karalne, a od 17-tego roku życia odpowiada jako osoba dorosła i może być skazana. W zakresie swojego zdrowia psychicznego do 18-tego roku życia bez zgody rodziców nie może prosić o udzielenie pomocy.

Karolina Wirszyc-Sitkowska

Bardzo dziękuję.

Klara Klinger

Bardzo Państwu dziękuję. Widzę, że tutaj już na tyle jest żywa dyskusja, że są też rozmowy w podgrupach. Zapraszamy do takich rozmów po zakończeniu dyskusji, do zadawania pytań, ale już tę oficjalną część skończymy i pokazuję, że to na pewno nie jest ostatnia debata na ten temat i jeszcze wiele takich nas czeka. Ale bardzo dziękuję za obecność wszystkim Państwu. Dziękuję.

Karolina Wirszyc-Sitkowska

Dziękujemy.

Wróć do transkrybowanego materiału w artykule "„Za dużo tonących, za mało kół ratunkowych". Jak pomóc dziecku w kryzysie? – relacja z panelu NIK o opiece psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci i młodzieży"

Informacje o artykule

Udostępniający:
Najwyższa Izba Kontroli
Data utworzenia:
01 czerwca 2023 11:08
Data publikacji:
01 czerwca 2023 11:08
Wprowadził/a:
Andrzej Gaładyk
Data ostatniej zmiany:
01 czerwca 2023 11:09
Ostatnio zmieniał/a:
Andrzej Gaładyk

Przeczytaj treść ponownie