Gościmy w NIKu przedstawicieli wielu europejskich i nie tylko, organów kontroli, dyskutujących nad tematami kontroli samorządu terytorialnego. Rzecz bardzo ważna, również ważna w Polsce. Ważna, dlatego, że samorządy dzisiaj wykonują ogromną część zadań publicznych i w związku z tym w naturalny sposób powinniśmy tam być obecni. Interesujące jest to dla nas również, dlatego, że polski system nadzoru i kontroli nad wnioskami samorządu jest dość nietypowy. Mamy, bowiem w Polsce aż trzy różne organy nadzoru i kontroli samorządowej. Najwyższą Izbę Kontroli, która może kontrolować samorządy, Regionalne Izby Obrachunkowe, które zajmują się sprawami budżetowymi i różnią się od NIKu przede wszystkim tym, że mogą unieważniać uchwały samorządowe. A, więc nie tylko ocenić to, co tam się dzieje, ale również wkroczyć w nielegalne działania samorządu. I wreszcie wojewodowie, którzy mają podobne uprawnienia uchylania niezgodnych z prawem decyzji samorządu w sprawach innych, niż budżetowe. NIK bardzo szeroko bada, kontroluje działalność samorządu, choćby, dlatego, że to właśnie do samorządów należy ogromna część, ogromna większość zadań publicznych z takich dziedzin, jak edukacja, jak opieka społeczna, więc takich dziedzin, które dla obywateli – transport miejski, gospodarka komunalna, – które dla obywateli są bardzo ważne. Męczymy się ze sposobem, jaki narzucono NIKowi, jeśli chodzi o wykonanie kontroli samorządowych. Problem polega na tym, że o ile instytucje państwowe badamy pod względem legalności, celowości, rzetelności i gospodarności, to o tyle w samorządach nie wolno nam zajmować się celowością działań samorządu. Możemy wobec tego ocenić, czy działania są legalne, możemy wykrywać przypadki ewidentnej niegospodarności, czy nierzetelności w ewidencjonowaniu tego, co się dzieje, natomiast pozbawieni jesteśmy możliwości dokonania oceny z punktu widzenia celowości. To dość poważne ograniczenie, idące zresztą dalej, niż wymaga tego konstytucja. Konstytucja ograniczyła, bowiem nadzór instytucji państwowych do kwestii legalnościowych, ale my nie jesteśmy organem nadzoru. My możemy i wydaje się, że powinniśmy mieć możliwość dokonania ocen, pozostawiając wnioski samorządom. Jeśli badamy jakiekolwiek zagadnienie w gminie, na przykład jakąś inwestycję, to my możemy dzisiaj ocenić, czy wydatki zostały dokonane legalnie, a więc na przykład, czy przestrzegano procedur budżetowych, czy przestrzegano procedur zamówień publicznych. Możemy sprawdzić, czy zadanie było realizowane gospodarnie, czy nie dało się tego zrobić znacznie taniej, możemy ocenić prawidłowość ewidencji tego zadania, natomiast pozbawieni jesteśmy możliwości prostego napisania, naszym zdaniem tej inwestycji nie należało robić. Nawet, jeżeli to się narzuca. To jest pewien kłopot nie tylko, dlatego, że jak powiedziałem, męczą się kontrolerzy, których zawodowa solidność skłaniałaby do tego, żeby takie zdanie w swoim raporcie zamieścić, ale również, dlatego, że to w pewnym stopniu pozwala zmanipulować wyniki naszych kontroli. Samorządy, które działają właśnie tak niecelowo, niegospodarnie, mówią potem przecież nas oceniliście dobrze. Oceniliśmy dobrze, bo ten zakres kryteriów był zawężony.
Wróć do transkrybowanego materiału w artykule "Jak kontrolować finanse samorządów"