Ściąganie podatków

W 15 miastach i 15 urzędach skarbowych NIK zbadała skuteczność ściągania podatków i opłat, które ustala i pobiera prezydent miasta (m.in.: podatków od nieruchomości, od posiadania psów, opłat targowych, uzdrowiskowych, parkingowych). Te kwoty to dochody własne miast - które często stanowią pokaźną ich część (ok. 20%) - i mogłyby być przeznaczane na finansowanie lokalnych inwestycji, czy rozwiązywanie lokalnych problemów. Ale nie są, bo system ich ściągania nie działa właściwie.

W badanym okresie (2006 - początek 2008) ściągnięto aż 92% liczby należności, jednak, jak podkreśla NIK, to zaledwie 38% wartości zobowiązań. Wynika z tego, że najbardziej znacząca część należności nie została ściągnięta. Niemal 80% nieściągniętych zaległości to te największe - takie, których wartość jednostkowa przekracza 10 tys. Jak ustalili kontrolerzy duża ich część to podatki od nieruchomości. Szczególnie niepokojące jest to, że co roku kolejne zobowiązania dopisywane są do list długów z lat ubiegłych (często zagrożonych przedawnieniem) - w efekcie okazuje się, że wg stanu na koniec 2007 roku dłużnicy są winni miastom astronomiczną sumę 683 mln (z czego żadnych działań nie podjęto wobec należności na kwotę 54,5 mln).

Ogólna kwota zaległości, w porównaniu np. do 2005 roku, co prawda zmalała, jednak NIK ostrzega, że to tylko wartości średnie i w wielu miastach obserwujemy zjawisko odwrotne - znaczący wzrost zaległości (w Dąbrowie Górniczej i Wrocławiu było to 3-6%, ale w Gdyni zaległości wzrosły już o 37%, a w Kaliszu o blisko 70%). Tymczasem prezydenci żadnego ze skontrolowanych miast nie przestrzegają obowiązku niezwłocznego wystawiania upomnień i tytułów wykonawczych. Na takie postępowanie pozwala brak w procedurach kontroli finansowej precyzyjnie określonych terminów granicznych. Terminowości sprzyjałyby na pewno wewnętrzne regulacje - tylko od woli prezydentów zależy ustalenie i wprowadzenie w urzędach jasnych procedur ściągania opłat, które pozwoliłyby rozliczać urzędników z wykonanej pracy według przejrzystych reguł. Jednak tylko kilku prezydentów korzysta z tego prawa - podobne regulacje wprowadzono zaledwie w 3 miastach (Kaliszu, Słupsku i Wrocławiu). Izba ostrzega, że brak uregulowań stwarza niebezpieczeństwo korupcji, bo zostawia urzędnikom 'wolną rękę' i pozwala na subiektywną interpretację określenia 'niezwłocznie'.

Ścisły nadzór nad terminowością wystawiania upomnień i tytułów wykonawczych pozwoliłby także rozprawić się (przynamniej w części) z jednym z największych problemów, który przeszkadza w skutecznym ściąganiu należności: skomplikowanym dochodzeniem zaległości po ogłoszeniu upadłości. Tymczasem aż połowa wszystkich upomnień wystawiana jest po upływie ustawowych 30 dni od terminu płatności, a w skrajnych przypadkach po 1000 lub nawet po 2000 dni - ponad 5 lat! - (Kalisz, Warszawa, Zabrze, Płock).

Kontrolerzy wykazali także, że prezydenci miast nie wykorzystują wszystkich możliwości, które mogłyby zwiększyć ściągalność podatków i opłat: zdarza się, że nie próbują nawet ustalić adresu dłużnika, w różnym stopniu korzystają np. z prawa do ustalenia majątku dłużnika i w efekcie umarzają postępowania, uzasadniając to brakiem majątku dłużnika lub nieściągalnością należności (np. w Dąbrowie Górniczej, Gdyni, Grudziądzu, Kielcach i Kaliszu). Sposoby egzekucji, jakie wykorzystują prezydenci najczęściej ograniczają się do zajęcia części płac lub świadczeń emerytalno-rentowych, rzadko sięgają oni po inne wierzytelności, ruchomości (np. środki transportu) i nieruchomości.

Izba wskazuje ponadto, że, chociaż niezbędne jest stałe kontrolowanie stanu zaległości, urzędy wykorzystują systemy informatyczne do ewidencjonowania należności jedynie w teorii. W dziesięciu z nich (na 15!) systemy nie zapewniają możliwości monitorowania stanu zaległości, przygotowywania i prowadzenia postępowań egzekucyjnych, uniemożliwiając wygenerowanie niezbędnych zestawień (w Warszawie wciąż niektóre upomnienia wypisuje się ręcznie, bo nie ma systemu, który umożliwiłby automatyczne wystawianie upomnień z uwzględnieniem zaległości z poszczególnych dzielnic).

Z założenia urzędy skarbowe powinny wspierać prezydentów w ściąganiu należności, jednak one same także przedłużają przygotowania i postępowania. Pomimo tego, że aby wskazane przez prezydentów należności mogły być ściągnięte, muszą być wprowadzone do specjalnego systemu, tylko jeden urząd (na 15! - w Słupsku) rejestruje dane bez opóźnień (w urzędach skarbowych w Siemianowicach Śląskich i Wałbrzychu opóźnienia dotyczą niemal wszystkich tego typu spraw; w skrajnych wypadkach opóźnienia sięgają nawet 500 dni - Siemianowice Śląskie).

Jedyne argumenty, jakie przytaczają prezydenci, wzywani do wyjaśnienia sytuacji, to: braki kadrowe i opóźnienia we wdrażaniu systemów informatycznych. Tymczasem w niemal wszystkich kontrolowanych miastach (oprócz Płocka i Radomia) największe zobowiązania ulegają przedawnieniu - w badanym okresie na blisko 10 mln, przy czym aż ¾ tej kwoty nie odzyskano w trzech miastach: Dąbrowie Górniczej, Łodzi i Wrocławiu.

Informacje o artykule

Udostępniający:
Najwyższa Izba Kontroli
Data utworzenia:
21 stycznia 2010 10:21
Data publikacji:
22 czerwca 2009 10:22
Wprowadził/a:
Andrzej Gaładyk
Data ostatniej zmiany:
15 lipca 2013 12:41
Ostatnio zmieniał/a:
Andrzej Gaładyk

Przeczytaj treść ponownie