Emp@tia do kontroli [panel ekspertów]

Projekt Emp@tia, na który wydano ponad 49 mln zł (część pochodziła ze środków Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka) miał poprawić efektywność pomocy społecznej oraz ułatwić obywatelom załatwianie spraw urzędowych.

Eksperci są zgodni, że platforma komunikacyjna tzw. obszaru zabezpieczenia społecznego niesie ze sobą wielki potencjał. Nietrafione są zarzuty o powołaniu do istnienia bezużytecznego portalu dla bezdomnych. - Jasne jest, że ta grupa będzie z systemu korzystała rzadko albo wcale, ale inaczej będzie z klientami funduszu alimentacyjnego, osobami korzystającymi ze świadczeń rodzinnych czy dodatków mieszkaniowych - mówi Jacek Sutryk, Przewodniczący Rady Pomocy Społecznej.

Wypowiedzi uczestników panelu ekspertów

Emp@tia do kontroli

Transkrypcja

Centralny system łączący wiele baz danych miał umożliwiać przepływ informacji między ośrodkami pomocy społecznej, urzędami pracy, ZUS-em i innymi urzędami. W zamierzeniach powinien natychmiast dostarczać pracownikom socjalnym dane o zatrudnieniu ich klientów, świadczeniach rodzinnych, funduszu alimentacyjnym, stopniu niepełnosprawności itp. Z kolei dzięki portalowi internetowemu obywatele zamiast słać pisma, wydzwaniać po urzędach i czekać przez wiele dni na odpowiedź, mogliby wszystko znaleźć, zweryfikować i załatwić zdalnie. Gdyby Emp@tia działała jak należy, byłaby bardzo przydatna.

Jednak wyniki przeprowadzonych przez NIK analiz, publikacje medialne oraz interpelacje poselskie wskazują, że Projekt Emp@tia nie został zrealizowany i wdrożony w pełnym zakresie, a system informatyczny oraz sprzęt komputerowy są wykorzystywane przez pracowników pomocy społecznej w ograniczony sposób albo wcale. Także obywatele i przedsiębiorcy w znikomym stopniu korzystają z elektronicznej formy załatwiania spraw poprzez dedykowany portal. Dlaczego tak się stało? I czy oznacza to porażkę projektu?

Jacek Sutryk zaznacza, że daleki jest od dokonywania ostatecznych ocen Emp@tii. System wdrożono w ramach pilotażu dopiero w dwustu gminach. - Mimo wszystkich problemów, które pojawiły się w tym okresie, ciągle wierzę, że Emp@tia ma szansę ułatwić życie obywatelom i pomóc pracownikom socjalnym w ich trudnej pracy. Trzeba jednak wyeliminować towarzyszące jej wady.

Po pierwsze, wciąż nie wprowadzono niezbędnych zmian w przepisach, które umożliwiłyby wykorzystanie części funkcjonalności utworzonych w ramach Emp@tii. Zmiany uchwalono dopiero w lipcu 2015 r., a odpowiednie przepisy wejdą w życie 1 stycznia 2016 roku. W konsekwencji wiele z tego, co miało być prostsze, szybsze, zarówno dla obywateli, jak i pomocy społecznej - po prostu nie zostało uruchomione. Pracownicy socjalni zwracają przy tym uwagę, że funkcjonalności takie niepotrzebnie są widoczne w systemie. Można odnieść wrażenie, że w Emp@tii niewiele działa.

Po drugie, to co już działa w systemie, nie działa najlepiej. Nie zawsze z winy wykonawców projektu. Bez zarzutu spisuje się praktycznie tylko baza PESEL. Inne bazy zwracają często niepełne lub niewiarygodne wyniki. Tak jest np. w przypadku Samorządowej Elektronicznej Platformy Informacyjnej czy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Bywa, że identyfikujemy klienta, który jest stałym zasiłkobiorcą i za którego sami opłacamy składki, a w bazie ZUS-u go nie ma - podaje przykład Małgorzata Wagner ze Stowarzyszenie „Forum”.

Po trzecie, eksperci zwracają uwagę, że wymóg użycia podpisu elektronicznego lub bezpiecznego profilu e-PUAP - towarzyszący składaniu wniosku za pomocą portalu Emp@tia - może stanowić dla wielu użytkowników przeszkodę nie do przebrnięcia. Dlatego warto się zastanowić nad prostszymi metodami weryfikacji tożsamości, nawet za cenę zwiększenia liczby wniosków nieważnych.

Po czwarte, sprzęt, w jaki zostali wyposażeni pracownicy socjalni budzi wiele obiekcji. Laptopy pełniące funkcje tzw. terminali pochodzą z 2013 roku, więc jak na sprzęt komputerowy są stare. Ma to wpływ na baterię, która działa w nich obecnie nie dłużej niż pięć godzin. Są też ciężkie. To blisko trzy dodatkowe kilogramy, które trzeba zabrać ze sobą na spotkanie z klientem (90 procent pracowników socjalnych to kobiety). Niewielka też jest korzyść z dźwigania tego ciężaru. Funkcjonalność terminala ograniczona jest wyłącznie do możliwości przeprowadzenia wywiadu. Nie ma w nim żadnego pakietu biurowego czy choćby kalkulatora. Nie umożliwia też odebrania poczty elektronicznej czy przeglądania stron WWW. - Mamy takie sytuacje, że pracownicy po wyciągnięciu komputera są pytani przez klientów np. o adres poradni psychologicznej, ale nie mogą skorzystać w tym celu z internetu. To budzi zdziwienie ich rozmówców - mówi Sylwester Tonderys ze Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych. Terminal nie umożliwia nawet uruchomienia programu Pomost, w którym wywiady są dalej opracowywane. W rezultacie pracownik wyposażony w komputer-terminal musi znaleźć po powrocie do biura drugi, w pełni funkcjonalny komputer, by dokończyć pracę. - To absurd - ocenia Tonderys.

Ale lista zastrzeżeń jest dłuższa. Terminal nie ma programowego wsparcia w postaci słownika. Dość łatwo więc o zwykłą literówkę we wprowadzanych danych. Niestety nie ma potem możliwości ich edycji i poprawy. Pracownik, który dopiero przy wysyłaniu wywiadu zorientuje się, że popełnił błąd (błędne dane zostają automatycznie odrzucone), musi wrócić do klienta i wykonać całą pracę od początku.

Obsługa terminali jest według pracowników socjalnych zupełnie nieintuicyjna. Zainstalowany na nich system nie przypomina żadnego znanego systemu. Niektóre z wywiadów są tak trudne do przeprowadzenia, że pracownicy zwyczajnie tego nie robią. Chodzi np. o wywiady alimentacyjne lub wywiady dotyczące cofnięcia świadczeń. Co więcej, nikt nie jest w stanie im wytłumaczyć, jak mieliby to zrobić. Pracownicy socjalni narzekają najbardziej właśnie na brak kompleksowych szkoleń. - Nikt nie pomyślał o takim szkoleniu, w którym pod okiem fachowca wzięliby udział wszyscy zaangażowani w proces przeprowadzania wywiadu: pracownik socjalny, jego przełożony i kierownik jednostki - dziwi się Tonderys. W rezultacie nikt do końca nie zna możliwości systemu, nie jest jasny podział zadań, a każdy działa na zasadzie własnych prób i błędów.

W większości gmin terminale zamknięto w szafach. Czekają tam na wprowadzenie odpowiednich przepisów i uruchomienie reszty funkcjonalności systemu Emp@tia. Używa ich jeszcze łódzka pomoc społeczna. Pracujący w Łodzi Sylwester Tonderys zwraca uwagę, że autorzy projektu nie pomyśleli nawet o tak prostej rzeczy jak torba na laptopa. To właśnie takie szczegóły potrafią przelać czarę goryczy. - Kiedy pada deszcz, te ciężkie, głuche i ślepe terminale po prostu mokną razem z nami - mówi przedstawiciel Związku Zawodowego Pracowników Socjalnych. A co, jeśli się popsują? Pracownicy socjalni od dłuższego czasu próbują się dowiedzieć, kto odpowiada materialnie za komputer i ponosi koszty związane z jego naprawą lub koniecznością ponownego zakupu. Ale nikt nie potrafi na to pytanie udzielić odpowiedzi.

- Ciągle wierzę, że Emp@tia ma szansę usprawnić działanie pomocy społecznej i ułatwić życie jej klientom - mówi Jacek Sutryk. - Zamierzenie było świetne - dodaje Małgorzata Wagner. - Pracownicy socjalni, wyposażeni w lekki i użyteczny sprzęt, z dobrym oprogramowaniem i wsparciem pomocy technicznej mogliby się przekonać do Emp@tii - nie wyklucza Sylwester Tonderys. Póki co Emp@tia to dla nich raczej dodatkowy kłopot.

Wnioski z panelu ekspertów zostaną uwzględnione w programie kontroli NIK.

Informacje o artykule

Udostępniający:
Najwyższa Izba Kontroli
Data utworzenia:
29 września 2015 09:11
Data publikacji:
29 września 2015 10:30
Wprowadził/a:
Andrzej Gaładyk
Data ostatniej zmiany:
30 września 2015 09:53
Ostatnio zmieniał/a:
Andrzej Gaładyk

Przeczytaj treść ponownie